Zwolnij, szkoda życia!
Swojego czasu powyższe hasło przewodziło kampanii społecznej dotyczącej bezpieczeństwa na drodze. Jadąc samochodem krzyczało do nas z wielu billboardów pobudzając świadomość i zachęcając do zdjęcia nogi z gazu. Jednak przy krótkim zastanowieniu dostrzeżemy drugie dno tego hasła, a może po prostu szerszą perspektywę – celebracji życia.
Wszystko „wolno”
Slow movement od kilku lat zdobywa coraz większą popularność. Pomysł zrodził się we Włoszech jako reakcja na fast food.Obecnie każda dziedzina życia, którą chcemy odkryć na nowo, celebrować ją i stawiać na jakość, a nie ilość otrzymuje przedrostek „slow”. Slow food to czerpanie radości z jedzenia – nie tylko spożywania, ale także przygotowywania, dbania o apetyczny wygląd. Tempo oczywiście też ma znaczenie, kiedy coś sprawia nam radość pragniemy, aby trwało dłużej, dlatego slow food to napawanie się aspektem wizualnym potrawy, jej smakiem, zapachem, konsystencją, każdym kęsem. Slow food jest całkowitym przeciwieństwem, jakże powszechnego w „świecie permanentnego braku czasu”, pochłaniania czegokolwiek w biegu. Ponadto nie tylko to, co jemy jest ważne, ale też w jakim towarzystwie – książki czy przyjaciół, a nie laptopa lub telefonu. I tu dochodzimy do slow relationships lub slow connections, czyli celebrowania naszych relacji społecznych. Tylko nie bądźmy zbyt dosłowni w tłumaczeniu, gdyż nie chodzi tu o wolne związki. Kluczem jest poświęcanie sobie czasu i rzeczywistej uwagi, aby pielęgnować ważne dla nas relacje. Faktycznie się nawzajem słuchać i być ze sobą na każdej płaszczyźnie, bo czasem przecież jesteśmy obecni fizycznie, ale myśli krążą nam już nad kolejnym spotkaniem, zadaniem, czy planem. Dobrym momentem na spróbowanie slow food oraz slow relationships są święta. Zbyt często rodzinne uroczystości uciekają w biegu – tyle trzeba zrobić, że zatraca się sens. W gąszczu porządków, gotowania nadmiaru potraw zapominamy, żeby być ze sobą, działać wspólnie i cieszyć się tym działaniem. Niech zbliżające się święta wielkanocne staną się okazją do odnajdywania radości w każdym działaniu oraz pogłębiania i ubogacania naszych więzi.
Jakoś(ć) w rodzinie
Dbajmy jednak o więzi nie tylko od święta. Spróbujmy slow parentingu, żeby w naszej rodzinie rządziła jakość, zamiast żeby było w niej jakoś. Slow parenting czy slow family to zapewnienie dzieciom radości z beztroskiej zabawy, tworzenie im warunków do nieograniczonego rozwoju i realizowania swojego naturalnego głodu poznawczego oraz kreatywności. Czerpanie radości z bycia z dzieckiem i silne angażowanie się we wspólne życie. Trudno w tym kontekście – zabaw z dzieckiem, definiować wyraz slow jako powolność, chodzi raczej o świadomość, o bycie tu i teraz i czerpanie z bieżącej chwili tego, co najlepsze – dokładnie tak jak dziecko. Slow movement wydaje się więc być silnie powiązany z mindfulness, czyli właśnie uważną, mądrą świadomością – skupieniu na każdym doświadczeniu, zamiast rozproszenia w wielozadaniowości. Podobnie będąc w podróży – zamiast narzekać na jej trudy i ewentualne niewygody, zamiast snuć długie plany na każdy dzień wakacji, zgodnie z zasadami slow travel - po prostu czerp przyjemność, zanurz się w regionalnych smakach, poznawaj, odpoczywaj i regeneruj energię.
Ucz się i pracuj
Czy w takim smakowaniu życia i czerpaniu radości z każdej chwili jest w ogóle miejsce na naukę i pracę? Oczywiście! Przecież slow movement nie zachęca do bezrobocia, ani bezdomności, do życia w biedzie i celebracji nic-nie-posiadania. Podejście slow work zachęca do stawania się mistrzem w swojej dziedzinie, rozwijania swoich umiejętności, warsztatu, żeby pracować coraz lepiej i żeby nasza praca miała pozytywne efekty nie tylko dla nas, ale także dla społeczeństwa i świata. Niektórzy pomyślą, że ich praca jest daleka od tego obrazu. Czy to znaczy, że aby cieszyć się życiem i być szczęśliwym konieczna jest zmiana pracy? Zmiana zdecydowanie tak, ale niekoniecznie pracy, ale własnego podejścia do niej. Zastanów się jakie jest Twoje podejście do pracy? Czy każdego kolejnego dnia myślisz jak przetrwać te 8 godzin, a później odpocząć przed telewizorem po tej ciężkiej i nudnej harówce? W każdej pracy możliwe jest stawanie się coraz lepszym, podnoszenie swoich umiejętności. Prawdopodobnie też każde zajęcie może przynosić coś dobrego innym, ważne aby zdać sobie z tego sprawę i zacząć czerpać satysfakcję z tego co się robi. Niektóre zawody w dość oczywisty sposób kojarzą się z wkładem społecznym – policjant, pedagog, psychoterapeuta to tylko kilka przykładów. Jednak oczywiste powiązanie społeczne nie musi oznaczać świadomości niesionego dla świata dobra. Dlatego warto, aby każdy niezależnie od wykonywanej pracy zastanowił się nad tym, co daje innym i jak może robić to jeszcze lepiej i spełniać się w działaniu. Jeśli jesteś mamą na pełen etat (a właściwie trzy) możesz potraktować to jako ciężką pracę, obowiązek, męczące zajęcie, albo zobaczyć w macierzyństwie przywilej obserwowania rozwoju nowego człowieka. Wychowywania go i ukierunkowywania w taki sposób, aby stał się wielopłaszczyznowo dobrym „wkładem” w społeczeństwo. A jednocześnie uczestniczenia w jego radościach i beztroskim podejściu do życia. Warto zaznaczyć, że to drugie podejście wcale nie zaprzecza, ani nie wyklucza zmęczenia i trudów, jednak są one inaczej postrzegane i interpretowane.
A co z edukacją – rozwijajmy umiejętności, które dają nam większą i lepszą łączność z codziennością, zwiększają nasze codzienne zadowolenie i poczucie szczęścia, pozwalają wzrastać.
Nie stawiaj szczęściu warunków
Slow movement nie kończy się na slow food, slow relationships, czy slow work, wymyślane są kolejne „slowy” m.in. slow hobby, slow exercise, slow design, slow living. Jednak we wszystkich obszarach chodzi o to samo, czyli o stawianie na wysoką jakość, czerpanie radości z codziennych czynności, wnoszenie wartości do życia swojego i innych ludzi, czerpanie satysfakcji z działania i rozwijanie się. A dzięki temu wszystkiemu bycie szczęśliwym – tu i teraz. Nie wtedy „jak zrobię wszystko, co na dziś zaplanowałam”, ani „kiedy zdobędę stanowisko prezesa”, ani „gdy będę mieszkać we własnej willi z basenem i kortem” . Właśnie w tej chwili i w tym miejscu, na tym stanowisku i z tym co posiadam obecnie, bez żadnych dodatkowych warunków. Jeśli postanowisz zwolnić, żeby życie nie przeciekało między Twoimi palcami nie musisz od razu wprowadzać radykalnych zmian w każdej dziedzinie życia. Aby się nie zniechęcić, zacznij od czegoś małego – doceń słoneczną pogodę, delektuj się smakiem porannej kawy i tak krok po kroku naucz się czerpać szczęście z codzienności i celebruj życie.
Inspired by: http://www.bomabycmrucznie.pl/2012/04/jak-byc-szczesliwa-czyli-slow-movement.html
Inspired by: http://www.bomabycmrucznie.pl/2012/04/jak-byc-szczesliwa-czyli-slow-movement.html