„Tak kochanie, słyszę Cię”
„Rozumiem, że Ci smutno”
„Widzę, że się zezłościłeś”
„Rozumiem Cię”
„Acha, nie lubisz, jak tak robię”
Rozumiem, słyszę, jestem, widzę, rozumiem, słyszę, jestem, widzę Cię.
Rodzicielstwo oparte na empatii, szacunku, widzeniu dziecka. Zauważaniu jego potrzeb i nazywaniu ich. Pomaganiu dziecku, w dotarciu do tego, co naprawdę czuje. Towarzyszenie mu. Słuchanie. Piękne. Stephen Hawking mówi, że tylko empatia może ochronić nasz świat przed zagładą, więc i chwalebne. W sumie to jedyna droga, jeżeli nie chcemy, by nasz świat stał się wkrótce jednym wielkim polem bitwy, ograbionym z wszystkich dóbr, z powycinanymi puszczami. Pokażmy naszym dzieciom, jak można szanować potrzeby drugiego człowieka, wysłuchać go. Oczywiście zacznijmy od nich, bo jedyną prawdziwą lekcją jest modelowanie, czyli pokażmy naszym dzieciom, jak to się robi.
Rodzicielstwo oparte na empatii, szacunku, widzeniu dziecka. Zauważaniu jego potrzeb i nazywaniu ich. Pomaganiu dziecku, w dotarciu do tego, co naprawdę czuje. Towarzyszenie mu. Słuchanie. Piękne. Stephen Hawking mówi, że tylko empatia może ochronić nasz świat przed zagładą, więc i chwalebne. W sumie to jedyna droga, jeżeli nie chcemy, by nasz świat stał się wkrótce jednym wielkim polem bitwy, ograbionym z wszystkich dóbr, z powycinanymi puszczami. Pokażmy naszym dzieciom, jak można szanować potrzeby drugiego człowieka, wysłuchać go. Oczywiście zacznijmy od nich, bo jedyną prawdziwą lekcją jest modelowanie, czyli pokażmy naszym dzieciom, jak to się robi.
Yyyyyyy… Właśnie, a jak to się robi?
W swojej pracy mam przywilej codziennie spotykać rodziców, którzy niosą tę zmianę na swoich ramionach. To rodzice, którzy chcą porozumiewać się ze swoimi dziećmi językiem szacunku, bez przemocy. Są w stanie wstawać rano w weekend lub gnać po pracy przez korki, żeby dotrzeć na warsztat, na którym chcą się tego nauczyć. Oni chcą się uczyć, rozwijać, zmieniać. Cieszy mnie to, to wielka nadzieja. Jednak wiem już, że to za mało. Na pojedynczych zajęciach możemy poznać model komunikatu lub zainspirować się ideami, możemy nawet coś przećwiczyć na sucho. Od tego może zacząć się zmiana, jasne. Ale kiedy myślę o naprawdę trwałej zmianie, która odmieni losy naszych rodzin i co z tego wynika- tego świata, to za mało.

Wyobraźmy sobie takiego rodzica-który-chce-inaczej. Wychowany w latach 60, 70, 80. Sam nie był wysłuchiwany. Jego dzieciństwo przypadło na czas, kiedy to dorośli mówili, a dzieci miały słuchać. Dorośli mówili, jak jest, jaki jest świat, jakie jest dziecko, a jakie ma być. Dzieci i ryby głosu nie miały. To dziecko staje się rodzicem i chce umieć wysłuchać swoje dziecko. Szybko orientuje się, że aby wysłuchać dziecko w bólu, złości, rozpaczy trzeba czegoś znacznie więcej niż ładnie sformułowane zdanie. Trzeba PRZESTRZENI w rodzicu, na to co przeżywa dziecko. A skąd ma być niby w tym rodzicu ta przestrzeń? Czy ktoś wysłuchał jego bólu, złości, rozpaczy? Czy raczej był zostawiony z nimi 10, 100, 1000 razy?
Niewyrażony ból, strach, smutek, złość nie ulatniają się niestety. Zostają w nas i niesiemy je przez całe życie mocno i szczelnie upakowane i wepchnięte w rzadko odwiedzany zakamarek w nas. Jako dorośli, silni i twardzi pod marynarkami, skórzanymi kurtkami czy wyluzowanymi kraciastymi koszulami niesiemy ten ból, którego ktoś nie umiał kiedyś przyjąć, nazwać i utulić. Kiedy w naszym wnętrzu jest nasz ból, nie mamy miejsca, aby przyjąć i pomieścić ból naszego dziecka ani nikogo innego. Nie mamy wtedy przestrzeni, by tak naprawdę kogoś wysłuchać.
Wyobraźmy sobie, że każdy z nas ma w swoim wnętrzu piękny miedziany dzban. Jest to przestrzeń na to, czego wszyscy potrzebujemy do szczęśliwego, zdrowego życia – na doświadczenie bycia usłyszanym, widzianym, zrozumianym i zaakceptowanym. Jeśli Twój dzban jest pusty, a jest to doświadczenie wielu z nas – wychowywanych w poprzedniej „epoce”, nie zaczynaj zmiany w Twojej rodzinie od tego, że dowiesz się jak mówić do dziecka i słuchać go z szacunkiem i że po prostu zaczniesz to robić. To będzie czysta przemoc w stosunku do Ciebie samego. Kiedyś wysłuchiwałeś swoich rodziców, teraz chcesz wysłuchać dziecko. Ile można? Eksplodujesz pewnego dnia, albo popadniesz w zniechęcenie, wypalenie. Jak można dać komuś to, czego sami nie dostaliśmy? Chyba, że coś złupimy, ograbimy. W tej sytuacji samych siebie.

Aby ta epokowa zmiana, która odbywa się na naszych oczach i którą my tworzymy, miała solidne i zdrowe podstawy, potrzebujemy sami DOŚWIADCZYĆ, a raczej DOŚWIADCZAĆ bycia widzianym, wysłuchanym i zaakceptowanym. To czego nie dostaliśmy jako dzieci, nie jest naszą winą i nie mieliśmy na to wpływu, ale teraz jako dorośli tylko my jesteśmy odpowiedzialni za to, co dalej z tym zrobimy. To nasza odpowiedzialność znaleźć miejsca, grupy, relacje, w których będziemy mogli tego doświadczać. Wymarzony scenariusz, to by były to nasze najbliższe relacje – partnerskie, małżeńskie, przyjacielskie, z rodzeństwem. Jednak relacje te tworzymy z ludźmi, którzy tak samo, jak my, prawdopodobnie nie zaznali tego i nie będą potrafili nam tego dać. Naszym zadaniem jest wspólnie uzdrawiać te relacje, by były karmiące dla obu stron. Jeśli to się nie udaje, szukajmy zaspokojenia tych bazowych potrzeb gdzie indziej. Na szczęście żyjemy w czasach, kiedy potrzeba akceptującej wspólnoty staje się coraz bardziej powszechna, więc jeśli będziemy szukać, znajdziemy takie miejsca. Miejsca, relacje, w których napełnimy swój dzban.
W swojej pracy mam przywilej codziennie spotykać rodziców, którzy niosą tę zmianę na swoich ramionach. To rodzice, którzy chcą porozumiewać się ze swoimi dziećmi językiem szacunku, bez przemocy. Są w stanie wstawać rano w weekend lub gnać po pracy przez korki, żeby dotrzeć na warsztat, na którym chcą się tego nauczyć. Oni chcą się uczyć, rozwijać, zmieniać. Cieszy mnie to, to wielka nadzieja. Jednak wiem już, że to za mało. Na pojedynczych zajęciach możemy poznać model komunikatu lub zainspirować się ideami, możemy nawet coś przećwiczyć na sucho. Od tego może zacząć się zmiana, jasne. Ale kiedy myślę o naprawdę trwałej zmianie, która odmieni losy naszych rodzin i co z tego wynika- tego świata, to za mało.

Wyobraźmy sobie takiego rodzica-który-chce-inaczej. Wychowany w latach 60, 70, 80. Sam nie był wysłuchiwany. Jego dzieciństwo przypadło na czas, kiedy to dorośli mówili, a dzieci miały słuchać. Dorośli mówili, jak jest, jaki jest świat, jakie jest dziecko, a jakie ma być. Dzieci i ryby głosu nie miały. To dziecko staje się rodzicem i chce umieć wysłuchać swoje dziecko. Szybko orientuje się, że aby wysłuchać dziecko w bólu, złości, rozpaczy trzeba czegoś znacznie więcej niż ładnie sformułowane zdanie. Trzeba PRZESTRZENI w rodzicu, na to co przeżywa dziecko. A skąd ma być niby w tym rodzicu ta przestrzeń? Czy ktoś wysłuchał jego bólu, złości, rozpaczy? Czy raczej był zostawiony z nimi 10, 100, 1000 razy?
Niewyrażony ból, strach, smutek, złość nie ulatniają się niestety. Zostają w nas i niesiemy je przez całe życie mocno i szczelnie upakowane i wepchnięte w rzadko odwiedzany zakamarek w nas. Jako dorośli, silni i twardzi pod marynarkami, skórzanymi kurtkami czy wyluzowanymi kraciastymi koszulami niesiemy ten ból, którego ktoś nie umiał kiedyś przyjąć, nazwać i utulić. Kiedy w naszym wnętrzu jest nasz ból, nie mamy miejsca, aby przyjąć i pomieścić ból naszego dziecka ani nikogo innego. Nie mamy wtedy przestrzeni, by tak naprawdę kogoś wysłuchać.
Wyobraźmy sobie, że każdy z nas ma w swoim wnętrzu piękny miedziany dzban. Jest to przestrzeń na to, czego wszyscy potrzebujemy do szczęśliwego, zdrowego życia – na doświadczenie bycia usłyszanym, widzianym, zrozumianym i zaakceptowanym. Jeśli Twój dzban jest pusty, a jest to doświadczenie wielu z nas – wychowywanych w poprzedniej „epoce”, nie zaczynaj zmiany w Twojej rodzinie od tego, że dowiesz się jak mówić do dziecka i słuchać go z szacunkiem i że po prostu zaczniesz to robić. To będzie czysta przemoc w stosunku do Ciebie samego. Kiedyś wysłuchiwałeś swoich rodziców, teraz chcesz wysłuchać dziecko. Ile można? Eksplodujesz pewnego dnia, albo popadniesz w zniechęcenie, wypalenie. Jak można dać komuś to, czego sami nie dostaliśmy? Chyba, że coś złupimy, ograbimy. W tej sytuacji samych siebie.

Aby ta epokowa zmiana, która odbywa się na naszych oczach i którą my tworzymy, miała solidne i zdrowe podstawy, potrzebujemy sami DOŚWIADCZYĆ, a raczej DOŚWIADCZAĆ bycia widzianym, wysłuchanym i zaakceptowanym. To czego nie dostaliśmy jako dzieci, nie jest naszą winą i nie mieliśmy na to wpływu, ale teraz jako dorośli tylko my jesteśmy odpowiedzialni za to, co dalej z tym zrobimy. To nasza odpowiedzialność znaleźć miejsca, grupy, relacje, w których będziemy mogli tego doświadczać. Wymarzony scenariusz, to by były to nasze najbliższe relacje – partnerskie, małżeńskie, przyjacielskie, z rodzeństwem. Jednak relacje te tworzymy z ludźmi, którzy tak samo, jak my, prawdopodobnie nie zaznali tego i nie będą potrafili nam tego dać. Naszym zadaniem jest wspólnie uzdrawiać te relacje, by były karmiące dla obu stron. Jeśli to się nie udaje, szukajmy zaspokojenia tych bazowych potrzeb gdzie indziej. Na szczęście żyjemy w czasach, kiedy potrzeba akceptującej wspólnoty staje się coraz bardziej powszechna, więc jeśli będziemy szukać, znajdziemy takie miejsca. Miejsca, relacje, w których napełnimy swój dzban.
Wtedy – wysłuchani i przyjęci z tym, co niesiemy w sobie, możemy wrócić do naszych dzieci i powiedzieć naprawdę:
„Słyszę Cię”.
W taką zmianę wierzę całą sobą.

Anna Mazek – psycholog, psychoterapeutka, trenerka. Pracuje w oparciu o komunikację bez przemocy (NVC) oraz o wartości Jespera Juula. Mama w nieustannym procesie rozwoju. Prowadzi grupy rozwojowe dla rodziców. Pracuje na co dzień w Centrum Psychoterapii Integralnej w Poznaniu. Współtworzy FLOW Pracownię Relacji.
"Jestem Ok taki, jaki jestem – o budowaniu poczucia własnej wartości u dzieci. Seminarium inspirujące Familylab"
W taką zmianę wierzę całą sobą.

Anna Mazek – psycholog, psychoterapeutka, trenerka. Pracuje w oparciu o komunikację bez przemocy (NVC) oraz o wartości Jespera Juula. Mama w nieustannym procesie rozwoju. Prowadzi grupy rozwojowe dla rodziców. Pracuje na co dzień w Centrum Psychoterapii Integralnej w Poznaniu. Współtworzy FLOW Pracownię Relacji.
"Jestem Ok taki, jaki jestem – o budowaniu poczucia własnej wartości u dzieci. Seminarium inspirujące Familylab"
termin: niedziela, 2 października, godz. 16:00-18:30
http://www.dojrzewalnia.pl/oferta/progressteron-34/poznan/z9246.html
PROGRAM I REZERWACJE: www.progressteron.pl
http://www.dojrzewalnia.pl/oferta/progressteron-34/poznan/z9246.html
PROGRAM I REZERWACJE: www.progressteron.pl