Kiedy słyszę o kolejnej, nowej szkole psychoterapii, reaguję zwykle z rezerwą. Pamiętam, że gdy studiowałem psychologię (a nie było to wczoraj), triumfy święciło NLP. Potem czas przyszedł na afirmacje. W tym czasie, w kilka osób wynajmowaliśmy mieszkanie na warszawskiej Pradze. Wszędzie, dosłownie wszędzie, walały się karteczki jednego ze współlokatorów z napisem: „Zasługuję na miłość”. Nie będę wyliczał kolejnych modnych metod psychoterapii, bo pewnie każdy psychoterapeuta był świadkiem przemijania kilku z nich. Dlaczego zatem zainteresowałem się narracyjną terapią więzi? Właśnie dlatego, że jej twórcy nie uważają, że prezentują zupełnie nowe, uniwersalne podejście do psychoterapii. Są skromniejsi: mówią, że po prostu starają się integrować różne podejścia do psychoterapii, a konkretnie: szkołę systemową, narracyjną oraz teorię przywiązania. Wszystkie trzy podejścia są dobrze znane psychoterapeutom. Można je uznać już za klasykę, kanon wiedzy, jaki powinien posiadać każdy psychoterapeuta.
Wielu psychoterapeutów deklaruje się jako integracyjnych. Starają się łączyć różne podejścia, gdyż wiedzą, że w praktyce klinicznej trudno się sztywno trzymać jednej szkoły psychoterapii. Integracja jednak wcale nie jest prosta, jeśli ma być czymś więcej niż zbiorem luźnych, dość przypadkowych pomysłów. Narracyjna terapia więzi stanowi propozycję tego, jak w przemyślany sposób łączyć uznane szkoły, tak aby powstało spójnie teoretycznie, a jednocześnie użyteczne dla praktyków podejście. Jak wiemy ze szkoły systemowej, owo połączenie kilku elementów prowadzi jednak do powstania czegoś nowego, co nie jest prostą sumą składających się na nią elementów. Zapraszam więc do poznania narracyjnej terapii więzi.
Lubię te podejście z kilku powodów:
Po pierwsze, w jego ramach operuje się zrozumiałymi pojęciami odnoszącymi się do codziennego doświadczenia. Mówi się zatem o poczuciu bezpieczeństwa, zaspokajaniu potrzeb, uspokajaniu się, opowieściach. Zarówno psychoterapeuta, jak i pacjent łatwo może odnieść te terminy do swojego własnego doświadczenia. Bezpośrednio z tym wiąże się to, że narracyjni terapeuci więzi starają się nie patologizować tego, co dzieje się z pacjentem. Unikają zwykle terminów wywodzących się z psychopatologii, a skupiają się na tym, co adaptacyjne (albo dezaadaptacyjne). Ja wolę mówić o adaptacyjności niż o patologii, nawet jeśli czasami adaptujemy się do niekorzystnych warunków.
Kolejna, mocna strona: w narracyjnej terapii więzi zwraca się szczególną uwagę na emocje zachodzące w parze i regulacje tych emocje w interakcji. Jest to dla mnie kluczowy element pracy z parami, który decyduje często o wzorcach reagowania. Emocje przyrównuje się do muzyki w rytm której tańczą pacjenci. Narracyjna terapia więzi spina w końcu trzy elementy: przeszłość (wykorzystanie genogramów), teraźniejszość (skupienie się na wzorach interakcji i ich eksternalizacja), oraz przyszłość (tworzenie bogatych preferowanych narracji).
Kolejna, mocna strona: w narracyjnej terapii więzi zwraca się szczególną uwagę na emocje zachodzące w parze i regulacje tych emocje w interakcji. Jest to dla mnie kluczowy element pracy z parami, który decyduje często o wzorcach reagowania. Emocje przyrównuje się do muzyki w rytm której tańczą pacjenci. Narracyjna terapia więzi spina w końcu trzy elementy: przeszłość (wykorzystanie genogramów), teraźniejszość (skupienie się na wzorach interakcji i ich eksternalizacja), oraz przyszłość (tworzenie bogatych preferowanych narracji).
Narracyjna terapia więzi na pewno nie jest podejściem, które jest użyteczne w przypadku każdego rodzaju problemów. W moim odczuciu sprawdza się najlepiej, gdy mamy do czynienia z problemami z bliskością, a te przecież towarzyszą bardzo różnym trudnościom z jakimi zgłaszają się do nas pacjenci, niezależnie od postawionych im diagnoz. Ja w swojej praktyce terapeutycznej najchętniej wykorzystuję narracyjną terapię więzi do pracy z parami, ale przecież podejście to wyrasta z terapii rodzin. Twórcy narracyjnej terapii więzi, tj. profesorowie Arlene Vetere oraz profesor Rudi Dallos, opisują zastosowanie swojego podejścia w rodzinach z pacjentami prezentującymi szereg problemów klinicznych. Wydaje mi się, że pewne elementy narracyjnej terapii więzi można również zastosować w pracy indywidualnej. Przykładowo, każdemu psychoterapeucie przydaje się umiejętność budowania bezpieczeństwa w relacji z pacjentem.
Staram się nie tylko coraz lepiej poznawać narracyjną terapię więzi, ale także rozwijać jej niektóre elementy. Uważam, że jeśli dane podejście do psychoterapii ma być żywe, musi być otwarte na zmiany i nową wiedzę. Interesuje mnie zwłaszcza praca z konfliktem w parze z perspektywy narracyjnej terapii więzi. Ważne są dla mnie zagadnienia regulacji afektu, mentalizacji oraz doświadczania własnego ciała w relacji z partnerem. Narracyjna terapia więzi bazuje na współczesnej wiedzy naukowej.
Serdecznie Państwa zapraszam do szerszego zapoznania się z narracyjną terapią więzi. Mam nadzieję, że okaże się ona inspirująca w Państwa zawodowym rozwoju. W tym miejscu chciałbym również zaprosić Państwa do szkolenia w czasie którego porozmawiamy o tym, czy narracyjna terapia więzi jest i jak ją wykorzystujemy w pracy z pracjentem.