Psychoterapia Gestalt, czyli jak klienta postrzegają terapeuci pracujący w tym nurcie? Oczekiwania i cele stawiane w terapii Gestalt oczami terapeuty. Wywiad z Magdaleną Ryszką przeprowadziła Joanna Satuła- McGirr
Magdalena Ryszka- certyfikowana psychoterapeutka, przewodnicząca Komisji Naukowej Polskiego Towarzystwa Psychoterapii Gestalt, członek Polskiej Federacji Psychoterapii.
Joanna Satuła-McGirr: Gestalt to terapia stworzona w połowie XX wieku przez Frederica Perlsa - kontrowersyjnego, ale i jednego z najskuteczniejszych i największych na świecie (obok Freuda, Ericssona i Rogersa) psychoterapeutów. Na czym polega istota tego podejścia?
Magdalena Ryszka: Terapia Gestalt należy do nurtu terapii humanistycznych i bazując na psychologii postaci (słowo „gestalt” z języka niemieckiego oznacza „postać”) koncentruje się na całości człowieka tworzonego przez wzajemnie przenikające się umysł i ciało. Często terapia Gestalt jest kojarzona z technikami, z odreagowywaniem różnych rzeczy. A to na czym jest zasadzona cała filozofia psychoterapii Gestalt to jest holizm, czyli integrowanie wszystkich obszarów funkcjonowania człowieka, dialogowanie, odpowiedzialność egzystencjalna i fenomenologia. Człowiek jest postrzegany jako zjawisko; terapia to proces, a terapeuta jest zapraszany do świata drugiego człowieka, który jest unikatowy.
J.S-McG: Bardzo często klient przychodzący do terapeuty ze swoim cierpieniem, problemem nie wie z czego on wynika, jakie jest jego źródło. W jaki sposób ustalany jest wówczas obszar rzeczywistej pracy terapeutycznej?
M.R.: Źródła zawsze szuka się z konkretną osobą, w jej świecie, w jej sposobie funkcjonowania i doświadczeniu, także w historii. Czasami źródła sięgają, aż dzieciństwa. Tych mechanizmów – sposobów radzenia sobie z różnymi rzeczami, które zostały wypracowane bardzo dawno temu i zostały usztywnione. Wówczas problemem w teraźniejszym życiu może stać się to usztywnienie i człowiek potrzebuje się uelastycznić, czyli wypracować bardziej adaptacyjne sposoby radzenia sobie. Czasem źródła wynikają z problemów bieżących – relacji partnerskiej, utraty pracy, przechodzenia przez różne etapy życia, to nie musi być związane z kryzysami.
To po stronie terapeuty leży wnoszenie takiej wiedzy, kontekstu, który pozwoli klientowi dotrzeć do źródła problemu. Znalezienie źródła, zrozumienie tego, co się dzieje, pozwala ten problem skutecznie rozwiązać. Bez tego terapia byłaby działaniem tylko na powierzchni.
J.S-McG.: Czyli szukając źródła analizowane są różne obszary działalności klienta, a jak w tym wszystkim postrzegany jest sam człowiek?
M.R.: Człowiek w Gestalcie jest postrzegany bardzo całościowo. Brane jest pod uwagę pięć wymiarów: intelekt, emocje, relacje, ciało i duchowość. Intelekt to nie jest tylko myślenie, ale także różne przekonania, schematy myślowe, cały wgląd intelektualny. Poznajemy siebie i doświadczamy siebie poprzez to, co myślimy o sobie, o świecie i o innych. Drugi obszar to całe spektrum różnych emocji i uczuć. Trzecia sfera to relacje – kontakt człowieka z otoczeniem – ze światem, z drugim człowiekiem, z Bogiem, z kulturą. To, co się dzieje na styku Ja i otoczenie, czyli nie-Ja. Kolejny obszar to ciało, czyli wszystko, co się dzieje w ciele. Ciało nie jest zewnętrzne – to jestem „Ja w ciele”, co ja przeżywam w ciele. Ostatni obszar to szeroko rozumiana duchowość. Obszar dążenia do absolutu, transcendencji, ale również relacja związana stricte z religią. Dla terapii Gestalt charakterystyczne jest dążenie do zintegrowania wszystkich tych pięciu obszarów. Wszyscy mamy tendencję do przeżywania siebie przez jeden albo dwa prymarne obszary. Chodzi o to, aby zobaczyć, co się we mnie wydarza równocześnie w tych wszystkich obszarach, gdyż to pozwala poszerzyć świadomość i zintegrować siebie.
J.S-McG.: Taka obserwacja zapomnianych i zaniedbanych części siebie już sama jest dla klienta czymś nowym i niekoniecznie łatwym. Jak w takim razie przebiega sam proces czyli poszukiwanie rozwiązania problemu, z którym klient przyszedł?
M.R.: W podejściu gestalt kluczowe jest pogłębianie samoświadomości we wszystkich tych pięciu obszarach, aby klient miał dostęp do tego, co dzieje się w jego ciele, umyśle, emocjach, relacjach i duchowości. Po to, aby mógł lepiej dla siebie wybierać – lepiej rozczytywać swoje potrzeby, stany, wartości, zasoby i ograniczenia. Klient sam szuka rozwiązania problemu, które jest w nim. Lubię używać takiej metafory: Klient wprowadzając mnie w swój świat wprowadza mnie do zamku, w którym rozwiązaniem problemu jest wejście do pewnej komnaty. Gdzieś się zapodział kluczyk i to nie jest tak, że ja mu wręczam ten klucz, ale razem go szukamy. Zarówno komnata jak i klucz są w nim, a ja jako terapeuta pomagam mu to wydobyć.
Terapeuta zachęca klienta do brania odpowiedzialności za swoje przeżywanie, działania, a finalnie za swoje życie. To klient będzie ponosił konsekwencje swoich decyzji, dlatego terapeuta nigdy nie radzi. Wyróżniająca terapię Gestalt jest partnerska relacja współtworzona przez terapeutę i klienta. Z pomocą terapeuty klient może przyjrzeć się w bardzo bezpiecznych warunkach jak funkcjonuje w relacjach, co się w nim dzieje, co w nich przeżywa, jak inni reagują. Dlatego terapeuta dzieli się swoimi odczuciami, jeśli mogą pomóc klientowi w zrozumieniu jego relacji. Terapeuci Gestalt unikają tworzenia skośnej relacji, czyli takiej, która plasuje klienta w miejscu zależności, co jest bardzo typowe dla bycia pacjentem.

J.S-McG.: Jednak terapeuta, szczególnie w polskiej - mocno zmedykalizowanej i opartej na zależności -rzeczywistości, jest postrzegany jako ekspert. Klienci przychodząc na sesję nierzadko oczekują porady, albo wręcz magicznego rozwiązania problemu. Czy możliwe jest w takim razie stworzenie partnerskiej relacji, kiedy jednak istnieje, choć w wyobrażeniach i oczekiwaniach klienta, ten podział sił?
M.R.: Faktycznie bardzo często klienci spodziewają się, że przyjdą w pozycji zależności do eksperta, który coś z nimi zrobi – wyciągnie magiczną różdżkę, technikę, czy tabletkę i będzie im lepiej. Kiedy poznają rzeczywisty sposób pracy dziwią się i nawet przeżywają rozczarowanie. Jako terapeuta posiadam wiedzę i doświadczenie, jednak tym, co sprawia, że relacja może być partnerska nie jest pozbycie się tej wiedzy, lecz zachęcenie klienta do stania się ekspertem swojego życia. Ja mogę mieć wiedzę o pewnych procesach i mechanizmach, ale nie wiem jaki jest świat tego człowieka, nie wiem co on czuje, nie wiem od niego lepiej różnych rzeczy. Czasami, aby klient wszedł w relację terapeutyczną potrzebuje czuć większą zależność, terapeuta korzystając ze swojej wiedzy przyjmuje wówczas na jakiś czas rolę autorytetu. Musi jednak pamiętać, że ostatecznym celem działania jest zawsze zwiększanie odpowiedzialności i samodzielności klienta.
J.S-McG.:Praca terapeuty niesie ze sobą wiele wyzwań, wymaga specyficznych umiejętności np. obserwacji kiedy i na co gotowy jest klient, czy umacniania poczucia odpowiedzialności i skuteczności. Terapeuta spotyka się z wieloma trudnymi sytuacjami i emocjami w relacjach z klientem. Co by Pani doradziła młodym ludziom, którzy planują wybrać ten wymagający zawód?
M.R.: Przede wszystkim powinni zajrzeć w głąb siebie w poszukiwaniu motywacji skłaniającej ich do stania się psychoterapeutą, i tworzenia z innymi tego typu relacji. Świadomość motywacji bardzo się poszerza w trakcie praktyki. Motywacja do bycia terapeutą ma szansę się wyklarować w trakcie szkolenia. Proces szkolenia jest bardzo angażujący, a czas bardzo weryfikuje zarówno motywacje jak i zapał. Dobrze jest wiedzieć jakie się ma motywacje, aby sobie pomóc, bo to jest bardzo ciężka praca, oraz żeby nie używać klientów do zaspokajania jakichś swoich potrzeb.
Drugi obszar to jest wybór podejścia terapeutycznego. Każdy przyszły terapeuta powinien zastanowić się, które podejście jest spójne z nim jako człowiekiem, z jego osobowością, temperamentem. Terapeuta jest swoim własnym narzędziem - pracuje sobą jako osobą – sposobem wchodzenia w kontakt, przeżywaniem, sposobem bycia. Jeżeli podejście jest spójne z tym jaka jestem jako człowiek, będę się w tym lepiej czuła, ale też będę bardziej skuteczna. Konieczne jest obserwowanie jak się czuję w tym podejściu – kolokwialnie mówiąc: czy mi to leży czy nie leży?
J.S-McG.: Nurtów terapeutycznych jest wiele, problematyczne może być sprawdzenie się w pracy w każdym z nich, aby wybrać najlepiej do siebie dopasowane metody. Często wyborem kieruje popularność podejścia lub dostęp do szkoleń. W jaki sposób najlepiej poznać konkretne podejście, aby się do niego „przymierzyć”?
M.R.: Bardzo dobrym pomysłem jest pójście na własną terapię w danym podejściu. To jest zresztą nieodzowny etap szkolenia. Dla mnie jako terapeuty ważna jest świadomość, że w relacji z klientem, który ma wątpliwości, boi się w coś wejść, mogę powiedzieć – ja tam byłam, prowadzę Cię tam gdzie sama już byłam. To jest sprawdzone i daje bardzo duże poczucie bezpieczeństwa i oparcia.