Terapia par polaryzuje terapeutów – znam takich, którzy ją uwielbiają, czują się w niej jak ryba w wodzie. I takich, którzy jej unikają, gdyż uważają ją za najtrudniejszą formę pomagania. Dużo emocji w trakcie sesji, często wymykających się spod kontroli, różne narracje na temat ważnych wydarzeń, przeciwstawne oczekiwania, próby pozyskania poparcia terapeuty dla swoich racji…….
To tylko przykłady pokazania specyfiki sesji z parą. Osobiście należę do pierwszej grupy terapeutów – bardzo lubię pracę z parami, a odkąd coraz lepiej rozumiem Emotionally Focused Therapy, w skrócie EFT, czuję się pewniej i bardziej kompetentnie jako psychoterapeuta par, małżeństw i związków. Sue Johnson, twórczyni metody mawia, że terapia par jest jak sterowanie helikopterem w trakcie tornado.
EFT dla terapeuty jest odpowiednikiem mapy dla pilota – pomaga bezpiecznie wylądować. A zatem jaką mapą dysponuje terapeuta podczas terapii pary?
1. Mapa kolejnych etapów od pierwszej do ostatniej, docelowej sesji.
2. Mapa jak się „ poruszać” w trakcie poszczególnych sesji – czyli techniki i interwencje
3. Jak wylądować czyli przejść od pozabezpiecznego do bezpiecznego przywiązania między partnerami w parze
Zacznę od ostatniego (ad 3). Podstawą, z której wyrasta i na której opiera się EFT jest koncepcja przywiązania Bowlby’ego. Dr Susan M. Johnson powtarza za Bowlbym, że potrzeba bliskiej więzi dotyczy nie tylko dzieciństwa, ale obowiązuje przez cały tok życia. Jako istoty ludzkie potrzebujemy posiadać bliską relację, kogoś kto nas rozumie, łączy się z nami, pomaga nam regulować emocje, z kim jesteśmy silnie związani. Siła więzi małżeńskiej wpływa na to jak szczęśliwi jesteśmy w ciągu naszego życia, a szczególnie w naszej relacji małżeńskiej/ partnerskiej. Warto w tym miejscu odnieść się do tematu zależności. Współczesny świat szczególnie ceni niezależność. Często słyszę w gabinecie zwierzenia – nie chcę na nim „wisieć”, obawiam się, ze skoro tak tęsknię to jestem „słaby”, „ niemęski”, „ jeśli się przyznam jak bardzo mi na nim zależy, to on to wykorzysta”, „ lepiej, żeby nie czuł się zbyt pewny”. Zdarzają się nawet takie obawy, indukowane przez terapeutów – „ Jeśli ja się martwię, gdy on jest chory albo że nie awansował, to chyba znaczy ze jestem współuzależniona. Nie powinnam się tym przejmować, to jego problemy”. Bycie zależnym jest odbierane jako słabość.
Jednak badania potwierdzają, że my ludzie naprawdę potrzebujemy siebie nawzajem. Nie chodzi o zrośnięcie się ani niezdolność do niezależności. Chodzi o to, że gdy jesteśmy bezpiecznie przywiązani, nasza więź z drugą, wybraną osobą jest bezpieczna i silna, wówczas możemy tak naprawdę być bardziej niezależni i samodzielni. Upodstaw takiego myślenia leży wiedza na temat naszego, ludzkiego systemu nerwowego. Jest to jednocześnie system nerwowy ssaka, który nie jest dostosowany by radzić sobie ze stresem samemu. Jeśli doświadczymy, ze ten Wybrany Bliski zna nas i rozumie, możemy mu ufać i czuć się bezpiecznie , wówczas nawet wyjeżdżając daleko, realizując jakiekolwiek zadania niezależnie – wiemy, że dla Kogoś jesteśmy ważni, a w momentach trudnych jego wiara w nas i akceptacja dodaje nam odwagi i siły. Mój mąż będąc w służbowej podróży gdzieś na końcu świata, został okradziony. Zabrano mu dokumenty, pieniądze, walizkę z rzeczami. Pierwsze co zrobił – to zadzwonił do mnie. By się podzielić zmartwieniem. A dopiero po rozmowie ze mną, w której usłyszał, ze mi przykro, że rozumiem, jaki to kłopot – dopiero później skontaktował się z policją i bankiem, by zastrzec kartę.
Teoria przywiązania i płynąca z niej nauka o przywiązaniu mówi o współzależności (Interdependence), która pomaga nam wzrastać i rozwijać się jako istoty ludzkie.
Dlatego w terapii pary spoglądamy na interakcje między partnerami przez pryzmat nauki o miłości i przywiązaniu. My Terapeuci mamy to w tyle głowy i uczymy tego klientów – dostrzegać implikacje potrzeby więzi w postaci zachowań partnera, swoich interpretacji tych zachować , emocji reaktywnych, pojawiających się w trakcie konfliktu, ukrytych głębiej emocji podstawowych, będących reakcją na potrzebę więzi. Jeśli ta potrzeba nie jest zaspokajana w sposób bezpieczny – te implikacje prowokują tzw. negatywny wzorzec reakcji. Takie pary zjawiają się w naszym gabinecie. Jeśli poczują się w nim dobrze, zrozumiane i zaakceptowane, maja szanse podczas terapii przejść do drugiego etapu i w końcu do etapu trzeciego.
Przejdźmy zatem do krótkiego opisu MAPY TERAPII (ad 1). W terapii EFT przechodzimy z klientami przez trzy etapy – w I stadium pomagamy parze zauważyć, uświadomić i zrozumieć powtarzający się, negatywny wzorzec interakcji między nimi. W II stadium wspólnie z partnerami wypracowujemy pozytywny wzorzec interakcji, który zbliża ich do siebie, wzmacnia więź i pomaga znaleźć ulgę w bezpiecznym dzieleniu się przeżyciami i emocjami. W III stadium utrwalamy, wzmacniamy ten pozytywny wzorzec, pomagamy parze uczynić go automatycznym. Każde stadium zawiera precyzyjnie opisane kroki, które jak drogowskazy precyzyjnie pomagają terapeucie orientować się gdzie wraz z parą jest na drodze do celu. Efektem końcowym terapii EFT jest bezpieczna więź między partnerami, która pomaga nie tylko być szczęśliwym w związku, ale również lepiej radzić sobie podczas różnych wyzwań , które niesie życie.
Skuteczność terapii EFT jest poddawana badaniom. Jedno z nich będzie prezentowane podczas szkolenia podstawowego (czyli Externshipu), które właśnie odbędzie się we wrześniu w Poznaniu. Pokazuje ono, że po zakończeniu terapii jeden z partnerów, trzymany za rękę przez drugiego, lepiej reaguje nawet na ból fizyczny. Ból, który przed terapią był nie do zniesienia, po terapii jest ledwo zauważalny. A skoro już jesteśmy przy badaniach – wyniki pokazują , że 70 - 75% par stwierdza spełnienie oczekiwań, w postaci wzrostu satysfakcji ze związku, a 90% zauważa znacząca poprawę. Wszystkie badania pokazują, ze EFT jest efektywne krótko – i długoterminowo.Pozostaje nam jeszcze do omówienia mapa druga (ad 2) czyli jak pracować podczas każdej sesji, niezależnie od treści. A zatem jakich używamy narzędzi czyli technik i interwencji terapeutycznych?
W tym miejscu warto wspomnieć, ze konstruując swoją koncepcję terapii par dr Sue Johnson czerpała z doświadczeń Carla Rogersa, Fritza Perlsa oraz Salvadora Minuchina ( Oczywiście oprócz wspomnianego już Johna Bowlby’ego ). Słyszałam dr Sue mówiącą, jak fascynujące jest dla niej wyobrażenie sobie spotkania tych czterech mężczyzn , dyskutujących o tym, co wg nich jest najistotniejsze w procesie pomagania. Dr Johnson zaczerpnęła od nich – uważność i życzliwe, wspierające i rozumiejące podejście od Rogersa, techniki doświadczania emocji tu teraz podczas sesji od Perlsa oraz postrzeganie pary jako systemu, koncentracja na relacji pomiędzy nimi od Minuchina. Potrzebę więzi jako punkt wyjścia, filtr każdej interakcji w trakcie terapii oraz bezpieczne przywiązanie jako cel terapii od Bowlby’ego ( oczywiście). Na tych filarach została oparta Terapia Skoncentrowana na Emocjach.
W EFT uczymy ludzi regulować emocje ale i używać ich by kreować zmianę. Emocje to zarówno wyrazisty wskaźnik dla terapeuty jak i motywator dla partnerów. Wszystko co robi para ma sens, jeśli przefiltrujemy to przez teorię i naukę o przywiązaniu. Gdy partner czuje „ ja nie jestem ważny” – wtedy ma głęboki sens, że krzyczy lub się obraża.
Podczas 30 lat rozwijania EFT dr Sue Johnson i jej zespół wypracowali cały system skutecznych interwencji. Dzięki nim przeszkolony terapeuta ( a początkiem tej drogi szkoleniowej jest Externship, czterodniowy warsztat szkoleniowy, taki jaki we wrześniu odbędzie się w Poznaniu ) uczestnicząc w sesji terapeutycznej z parą , bazuje na zaufaniu do swoich kompetencji. W każdej sytuacji gdy na sesji wydarza się coś, co mogłoby wzbudzić niepokój terapeuty (Czy zmierzam w dobrym kierunku? Jakie teraz zadać pytanie? Jak to co się dzieje, skomentować?) – wystarczy, ze terapeuta zacznie się dostrajać i odzwierciedlać emocje pary. Techniki i interwencje terapeutyczne są również przebadane i udowodniono, że są skuteczne.
W dużym skrócie opisałam to, co wydaje mi się przemawiać na korzyść Terapii Skoncentrowanej na Emocjach. Sama doświadczam na co dzień ogromnej satysfakcji z możliwości pomocy parom, które w sytuacji ogromnego stresu zgłaszają się do mnie po pomoc, niekiedy rozczarowani po kilku sesjach z terapeutą innej orientacji psychoterapeutycznej. Często łapię się na odczuciu głębokiej wdzięczności do moich najważniejszych nauczycieli – dr Susan M. Johnson oraz dr Lieven Migerode. EFT to wspaniała, satysfakcjonująca przygoda dla psychoterapeuty.
Wspomniany Dr Lieven Migerode, mój trener i superwizor, poprowadzi cykl szkoleń EFT w Poznaniu, który rozpocznie Externship ( 25-29. wrześniu b.r.) , a będzie kontynuował te szkolenie podczas tzw. Warsztatów Core ( 4 dniowych zajęć warsztatowo-dydaktycznych) , gdzie uczestnicy prezentują nagrania swoich sesji terapeutycznych z parami, które następnie poddawane są superwizji z punktu widzenia terapii EFT). Zajęcia te odbędą się w WIP-ie DZMR w Poznaniu 7-10 Styczeń 2020 oraz 14-17 Kwiecień 2020 w małej 12-16 osobowej grupie.