MP: Często w kontekście OCD słyszymy o obsesjach i kompulsjach, jednakże równie często mylimy je ze sobą i nie potrafimy rozróżnić. Czym zatem jest obsesja i czym różni się od kompulsji?
Obsesje są to natrętne myśli powracające, nieakceptowane pragnienia, które kiedy przychodzą do głowy, powodują stres, niepokój i napięcie. Obsesją jest również wewnętrzny przymus, myśl dotycząca wykonania jakiejś czynności.
Natomiast same czynności przymusowe pojawiające się w wyniku obsesji są nazywane kompulsjami. Mogą mieć one charakter jawny lub ukryty, kiedy są aktem psychicznym i są one tymi zachowaniami, które miałyby przynieść ulgę od doświadczeń związanych z obsesjami.
Musimy pamiętać, że wszyscy mamy w pewnym sensie obsesje i natręctwa. Jednak to, co będzie sugerowało konieczność skorzystania z terapeutycznej pomocy, to będą te charakterystyki, związane z ilością czasu spędzanego nad obsesyjnym myśleniem, ilością doświadczanego cierpienia, a także wpływu obsesji i kompulsji na funkcjonowanie społeczne oraz zawodowe. Należy również pamiętać, że obsesyjne myśli będą bardziej związane z niechęcią ponieważ pacjent z OCD nie chce myśleć tego co myśli i traktuje to jako coś w sobie obcego.
Natomiast w przypadku “kompulsji dnia codziennego” większość ludzi powtarza jakieś czynności, robi coś żeby się uspokoić, jednak w OCD będzie temu towarzyszyć poczucie przymusu. Nie na zasadzie: „o to przyniesie mi ulgę” tylko „muszę to zrobić, bo jeśli nie, to coś mi zagraża”.
MP: Czego mogą dotyczyć obsesje i jakie są rodzaje kompulsji, które pojawiają się najczęściej?
Treści obsesji i natrętne zachowania w każdym przypadku są zindywidualizowane. Możemy wśród nich wyróżnić jednak pewne powtarzające się wątki. Często będzie to natrętne porządkowanie otoczenia, dążenie do uzyskania symetrii pomiędzy przedmiotami, czynności czyszczenia, a także myśli i natręctwa odnoszące się do wątków religijnych i społecznych tematów tabu.
MP: Zaburzenia obsesyjno-kompulsyjne dawniej były klasyfikowane łącznie z innymi zaburzeniami w kategorii zaburzeń lękowych. Natomiast w najnowszym wydaniu DSM-5 zostały one wyodrębnione i stanowią nową grupę „zaburzenie obsesyjno-kompulsyjne i podobnie”. Jak Pan rozumie decyzje o wyodrębnieniu OCD?
To co będzie stało za tym wyodrębnieniem to po pierwsze rozpoznanie, że OCD jest zaburzeniem, które w dużej mierze odnosi się do terapii poznawczo- behawioralnej.
Po drugie, będziemy je mogli widzieć jako pewną przyuczalną charakterystykę zaburzenia psychicznego. Można zobaczyć, że dominantą jest poczucie przymusu, złości, a przede wszystkim rzadko podejmowanego w literaturze tematu wstrętu, który jest osiowym przeżyciem i osiową charakterystyką tego, co osoba z OCD przeżywa względem zarówno swoich obsesji, jak i w ogóle przeżywa w swoim życiu.
Oczywiście to, że ktoś przeżywa dużo wstrętu w relacjach z ludźmi, nie jest wyłącznym kryterium DSM 5. To tak, jakby pani się zbliżyła do dowolnego pacjenta, który nie ma znacznych zaburzeń osobowości który, głaska psa butem albo jednym palcem, a potem idzie się umyć, choć tak naprawdę przecież tego psa nie dotknął. I nie jest to konkretna natrętna czynność, ale pewna charakterystyka tego zaburzenia, w którym komponenty wstrętu odgrywają ważną rolę.
MP: Niektórzy kojarzą taką scenę, gdzie znany detektyw Monk, notorycznie czyści swoje dłonie, dotyka przedmiotów przez chusteczkę a wręcz przytrzymuje jedną dłonią drugą dłoń żeby była nad kranem. Czy rzeczywiście tak wygląda każde zaburzenie obsesyjno-kompulsyjne? Czy człowiek nie jest w stanie tak bardzo wytrzymać bez wykonywania konkretnej czynności? Czy to jest tak bardzo skrajne, tak bardzo widocznie, czy jest to też spektrum słabszych doświadczeń?
Zaburzenia obsesyjne doczekały się dość wyrazistych, komediowych portretów. Wydaje się, że jest to coś komicznego, ciekawego i czasem faktycznie OCD tak będzie wyglądało. Natomiast w przeważającej mierze są to zachowania i myśli otoczone bardzo silną wewnętrzną potrzebą ukrywania. Większość pacjentów z OCD, którzy się leczą i dla których celem psychoterapii jest poradzenie sobie z OCD, skutecznie ukrywa swoje objawy zarówno przed terapeutą, jak i swoim otoczeniem. Wiąże się to z dużym napięciem i przeżywaniem stresu. Pacjenci cierpiący na OCD nie będą raczej marzyć o tym, żeby ujawnić te charakterystyki.
Detektyw Monk ma OCD, ale ma on też osobowość obsesyjno-kompulsyjną, a to są różne rzeczy, które bardzo często są ze sobą wręcz utożsamiane. Różne badania pokazują, że populacja pacjentów mających OCD w grupie pacjentów z obsesyjną osobowością, jest mniejsza. W serialu detektyw Monk nie jest ilustrowany jako cierpiący, on jest taką jakby „zbitką” między osobowością a zaburzeniem.
MP: Czy występują jakieś różnice w rozwoju albo zaburzeniach kompulsji z OCD u dzieci a u dorosłych?
Tak, to co jest bardzo ciekawe i wymagające systemowej / rodzinnej perspektywy w odniesieniu do zaburzenia OCD, to uwzględnienie tego, że natrętne czynności dzieci i młodzieży często mają charakter interpersonalny, czyli dzieci mają skłonność aby do czynności natrętnych przymuszać otoczenie. Często objawy OCD będą pojawiać się głównie w kontekście rodzinnym, a nie będą pojawiać się w szkole, czy jakiś innych miejscach. Czasami objawy rozszerzają się na inne obszary funkcjonowania, ale u większości pacjentów dziecięco- młodzieżowych pokazują się one tylko w kontakcie z rodzicami, a rodzina z bezradności i współczucia ‘idzie na to’ i uczestniczy w rytuałach narzuconych przez dziecko, co w efekcie konsoliduje jego natrętne czynności.
MP: A czy są różnice płciowe? Czy częściej na OCD cierpią kobiety czy mężczyźni?
Pod tym względem populacja jest zaskakująco zrównoważona. Ewentualne różnice u płci będą odzwierciedlały się raczej w treści natręctw, niż w zachorowalności na OCD.
MP: Na czym polega terapia OCD u młodzieży i czy różni się od terapii dorosłych?
U pacjentów z OCD dominuje doświadczenie dziwaczności objawów obsesyjnego myślenia i działania. Jest to stałe źródło napięcia. To co terapeuta mentalizujący może zrobić dla pacjenta nastoletniego, będzie próbą kontaktu z nim, która pozwala na większą refleksję na temat samych natręctw. Gdybym był terapeutą mentalizującym zajmującym się terapią pacjentów z OCD, to skupiłbym się na przekazaniu wiedzy na temat tego, jak działa umysł osoby z OCD, takie odsłanianie własnego sposobu myślenia na temat tego zaburzenia.
Mentalizacja pozwala na ‘bycie w niewiedzy’, na hipotezy, uruchamia tym samym to, co pacjent instynktownie stara się omijać w życiu i skupiać się na tym, czym właściwie jest to, co przychodzi mu do głowy i jak to rozumieć, a nie na ucieczce przed tym. Bo właśnie tego pacjent musi się dowiedzieć: czego dotyczy wstręt, który ma w sobie.
Więcej o szkoleniu z zaburzeń OCD tutaj