Martyna Kuzian: Pisarka Becca Fitzpatrick stwierdziła, że rodzina to “najnowszy sport ekstremalny”. Życie rodzinne bywa źródłem wielu trudności i wyzwań, ale co takiego stało się, że urosło w naszych oczach do rozmiaru sportu ekstremalnego? Czy według Pana, jako terapeuty rodzinnego, to porównanie trafnie obrazuje współczesne życie rodzinne?
Rafał Antkowiak: Zgodzę się, że życie rodzinne bywa źródłem wielu trudności i wyzwań. Jednak to porównanie niezbyt mi odpowiada, bo sugeruje ekstremalne trudności i konieczny ekstremalny wysiłek a nie zawsze w rodzinie taki jest potrzebny, a poza tym są naprawdę miłe momenty czy okresy. Wolę tytuł książki autorstwa Johna Cleese’a i Robina Skynnera „ Żyć w rodzinie i przetrwać”. Polecam ją każdemu początkującemu terapeucie rodzinnemu, bo książka merytorycznie niezwykle ciekawa za sprawą Robina Skynnera, który jest terapeutą rodzinnym a John Cleese to członek słynnej grupy Monty Python. Więc duża dawka humoru gwarantowana.
M.K.: Z jakimi trudnościami musi zmierzyć się współczesna rodzina?
R.A.: Myślę, że bardzo pomocną koncepcją, która pozwala odpowiedzieć na to pytanie, jest tzw. cykl życia rodziny autorstwa m. innymi Jeya Haleya. Wynika z niego po pierwsze, że członkowie rodziny muszą zmagać się z różnymi trudnościami w zależności od fazy rozwoju rodziny np. inne problemy musi przezwyciężyć rodzina wychowująca małe dzieci a inne trudności ma rodzinna w fazie tzw. pustego gniazda. Po drugie do tzw. normatywnych, czyli wynikających z cyklu życia rodziny trudności, czasami w niektórych rodzinach dokładają się niespodziewane sytuacje takie jak konieczność przeprowadzki, choroba któregoś z członków rodziny, utrata pracy przez rodzica czy rozwód i wówczas rodzina musi sobie z tym radzić. Czasami może rzeczywiście być trudno i przypominać "sport ekstremalny”.
M.K.: Koncentruje się Pan w swojej pracy terapeutycznej między innymi właśnie na pracy z rodzinami. W jaki sposób pracuje terapeuta systemowy?
R.A.: W pracy terapeutycznej bliskie mi są słowa Toma Andersena, który mówił, że terapeuta podczas sesji powinien być dla rodziny „niezbyt niezwykły”. Odnosi się to zarówno do wypowiadanych przez terapeutę słów, ale też do jego postawy, wypowiadanych idei na sesji. Jak będzie „zbyt niezwykły”, to nikt z rodziny go nie zrozumie, a gdy jego wizja i rozumienie problemu niczym nie będzie się różniła od słów, rozumienia problemu samej rodziny, to sesja będzie stratą czasu.
Ważne są dla mnie także idee płynące z konstruktywizmu i konstrukcjonizmu społecznego. Zdanie Humberto Maturany, czołowego przedstawiciela konstruktywizmu brzmiące ”Uważam, że rodzina każdemu z jej członków wydaje się inna i że każda taka wizja jest tak samo uprawniona” oddaje ducha konstruktywizmu czyli idei, że każdy z nas konstruuje, tworzy w umyśle obraz świata, który uważa za prawdziwy i co więcej wg niego żyje.
Na poziomie praktyki terapeutycznej pomocne mi są techniki zaczerpnięte od zespołu mediolańskiego, czyli pytania cyrkularne, hipotezowanie i neutralność. Używam też często technik z terapii narracyjnej np. pytania o wyjątki czy eksternalizację. To ostatnie podkreślam, ponieważ uczestnicząc w 2016 r. w Międzynarodowym Kongresie Terapii Narracyjnej w Barcelonie zauważyłem, jak wielu terapeutów narracyjnych uwydatniało swoją odrębność od terapii systemowej. Zresztą dbałość o słowa, ich znaczenie, dookreślenie jest charakterystyczna dla terapeutów systemowych rozumiejących, że podczas terapii posługujemy się językiem i uważność na słowa, kontekst, w którym są wypowiadane ma ogromne znaczenie.
M.K.: W przypadku niektórych problemów, jak zaburzenia odżywiania, terapia systemowa rodziny jest skuteczniejsza niż terapia indywidualna. Czemu zawdzięczamy jej skuteczność?
R.A.: Prawdopodobnie dlatego, że tzw. identyfikowanym pacjentem, używając terminologii terapeutów systemowych, jest najczęściej kilkunastoletnia dziewczyna, która próbuje wejść w dorosłość i jej to nie wychodzi. Pamiętam słowa 30- letniej pacjentki, która od 17. roku życia leczyła się z powodu jadłowstrętu psychicznego. Powiedziała ona, że teraz, po latach terapii wie, że anoreksja ją oszukała. Będąc nastolatką uwierzyła „słowom” anoreksji, które brzmiały „będziesz szczęśliwa w życiu, gdy będziesz chuda”. I dodała: ”przez cały czas byłam chuda, czasami bardzo chuda, ale teraz wiem, że wiele ważnych spraw przegapiłam”, „nie mam przyjaciół, chłopaka, mieszkam z rodzicami, nie pracuję. A gdy był czas aby zająć się tymi sprawami to najważniejsza była dla mnie moja chudość”, „i co z tego, że jestem chuda? Wcale nie czuję się szczęśliwa.”
Aby młoda dziewczyna nie wpadała w pułapkę zastawioną przez anoreksję wspieraną przez współczesną kulturę masową owładniętą kultem szczupłej sylwetki potrzebna jest pomoc rodziny. Ale czasami rodzina ma z tym kłopot, bo w jej historii są wydarzenia związane np. z niespodziewanymi utratami, które wzbudzają dużo lęku w rodzicach w związku z procesem odchodzenia młodej osoby z rodziny. Zbyt dużo troski, opieki płynącej ze strony rodziców nie zawsze jest dobrym rozwiązaniem. Helm Stierlin i Gunthard Weber napisali książkę nt. systemowej terapii rodzin i zaburzeń odżywiania a jej tytuł : ”Uwięzieni w miłości” oddaje wyżej opisaną trudność. Są oni zresztą autorami terminu „indywiduacja relacyjna”. Według nich w rodzinach, gdzie występuje problem anoreksji, proces indywiduacji relacyjnej został zahamowany. Zgodnie z tą koncepcją celem terapii byłoby odblokować ten proces.
M.K.: Z kolei aby mogło dojść do odblokowania, potrzebna jest współpraca całej rodziny?
R.A.: Tak, pięknie w sposób metaforyczny ujął to znany niemiecki terapeuta Kurt Ludewig, który mówił często podczas terapii, że rodzinę, gdzie występuje jadłowstręt psychiczny, odwiedził Dżin z lampy Aladyna, który początkowo był pomocny rodzinie, ale stał się nieposłuszny, nie chce już wrócić do swojej lampy i stopniowo przejął kontrolę nad życiem rodzinnym. Dlatego potrzeba jest sił wszystkich członków rodziny, aby z powrotem wepchnąć go do jego lampy. Bez udziału i wysiłków całej rodziny Dżin może zagościć się w niej na dobre, problem anoreksji stanie się przewlekły, a w skrajnych przypadkach może doprowadzić do śmierci pacjentki. Oczywiście należałoby też wspomnieć nazwisko Salvadora Minuchina, pioniera terapii rodzin, który pracował również z rodzinami, gdzie występował problem jadłowstrętu psychicznego i jako pierwszy zaproponował terapię rodzin jako pomocną metodę w terapii zaburzeń odżywiania.
M.K.: Od ubiegłego stulecia obserwujemy znaczny wzrost zachorowań na zaburzenia odżywiania, szczególnie w krajach zachodnich. Gdzie leżą przyczyny tego niebezpiecznego trendu?
R.A.: Myślę, że sporo niedobrego wnosi kultura masowa, a szczególnie przekaz medialny lansujący szczupłą sylwetkę w połączeniu z uprzedmiotowianiem kobiet. Za obecnością w mediach uśmiechniętych, szczupłych, „fajnych lasek”, o płaskich brzuchach i ciągle stosujących kolejną dietę cud, która pozwoliła w najbliższe lato pokazać się bez wstydu na plaży w bikini, stoją ogromne pieniądze środków publicznego przekazu. Dużo do myślenia daje przykład z wysp Fidżi, gdzie nie występowały zaburzenia odżywiania do 1995 roku, a tam mieszkające dziewczęta nie martwiły się ani o dietę, ani o masę ciała. W tym też roku wprowadzono do powszechnego odbioru telewizję. Już po trzech latach czyli w 1998 r. 11% dziewcząt wywoływało u siebie wymioty, 29% było zagrożonych występowaniem zaburzeń odżywiania, 69% stosowało ograniczenia żywieniowe w celu odchudzania się, a 74% czuło, że są „za grube”.
M.K.: W ramach Akredytowanego Kursu Psychoterapii prowadzi Pan blok zajęć poświęcony tej problematyce. Co według Pana jest najważniejsze w terapii zaburzeń odżywiania, aby proces leczenia zakończył się sukcesem?
R.A.: Moje doświadczenie kliniczne lekarza psychiatry, który przez kilkanaście lat pracował w oddziale psychiatrycznym w Klinice Psychiatrii Dzieci i Młodzieży w Poznaniu, nauczyło mnie, że w pracy terapeutycznej z dziewczętami, rodzinami z zaburzeniami odżywiania należy szczególnie w pierwszym etapie leczenia uwzględnić stan fizyczny pacjentki. Trzeba zadbać o zatrzymanie procesu chudnięcia i stopniowy powrót do zdrowego stylu odżywiania się czego przejawem będzie stopniowy wzrost masy ciała. Czasami udaje się to osiągnąć w ramach leczenia ambulatoryjnego często z udziałem współpracujących osób (lekarz, pediatra, dietetyk). Dopiero po stabilizacji wagi następuje właściwa praca terapeutyczna, której tematy wiążą się z problemami okresu adolescencji, które finalnie mają pomóc aby nastolatka mogła stopniowo „opuścić dom rodzinny bez poczucia winy”, jak to pięknie napisała prof. Irena Namysłowska w swojej książce o terapii rodzinnej.
M.K.: Terapia rodzin wydaje się być procesem niezwykle złożonym. Jakie umiejętności musi zdobyć kandydat na terapeutę rodzinnego?
Rafał Antkowiak: Zgodzę się, że życie rodzinne bywa źródłem wielu trudności i wyzwań. Jednak to porównanie niezbyt mi odpowiada, bo sugeruje ekstremalne trudności i konieczny ekstremalny wysiłek a nie zawsze w rodzinie taki jest potrzebny, a poza tym są naprawdę miłe momenty czy okresy. Wolę tytuł książki autorstwa Johna Cleese’a i Robina Skynnera „ Żyć w rodzinie i przetrwać”. Polecam ją każdemu początkującemu terapeucie rodzinnemu, bo książka merytorycznie niezwykle ciekawa za sprawą Robina Skynnera, który jest terapeutą rodzinnym a John Cleese to członek słynnej grupy Monty Python. Więc duża dawka humoru gwarantowana.
M.K.: Z jakimi trudnościami musi zmierzyć się współczesna rodzina?
R.A.: Myślę, że bardzo pomocną koncepcją, która pozwala odpowiedzieć na to pytanie, jest tzw. cykl życia rodziny autorstwa m. innymi Jeya Haleya. Wynika z niego po pierwsze, że członkowie rodziny muszą zmagać się z różnymi trudnościami w zależności od fazy rozwoju rodziny np. inne problemy musi przezwyciężyć rodzina wychowująca małe dzieci a inne trudności ma rodzinna w fazie tzw. pustego gniazda. Po drugie do tzw. normatywnych, czyli wynikających z cyklu życia rodziny trudności, czasami w niektórych rodzinach dokładają się niespodziewane sytuacje takie jak konieczność przeprowadzki, choroba któregoś z członków rodziny, utrata pracy przez rodzica czy rozwód i wówczas rodzina musi sobie z tym radzić. Czasami może rzeczywiście być trudno i przypominać "sport ekstremalny”.
M.K.: Koncentruje się Pan w swojej pracy terapeutycznej między innymi właśnie na pracy z rodzinami. W jaki sposób pracuje terapeuta systemowy?
R.A.: W pracy terapeutycznej bliskie mi są słowa Toma Andersena, który mówił, że terapeuta podczas sesji powinien być dla rodziny „niezbyt niezwykły”. Odnosi się to zarówno do wypowiadanych przez terapeutę słów, ale też do jego postawy, wypowiadanych idei na sesji. Jak będzie „zbyt niezwykły”, to nikt z rodziny go nie zrozumie, a gdy jego wizja i rozumienie problemu niczym nie będzie się różniła od słów, rozumienia problemu samej rodziny, to sesja będzie stratą czasu.
Ważne są dla mnie także idee płynące z konstruktywizmu i konstrukcjonizmu społecznego. Zdanie Humberto Maturany, czołowego przedstawiciela konstruktywizmu brzmiące ”Uważam, że rodzina każdemu z jej członków wydaje się inna i że każda taka wizja jest tak samo uprawniona” oddaje ducha konstruktywizmu czyli idei, że każdy z nas konstruuje, tworzy w umyśle obraz świata, który uważa za prawdziwy i co więcej wg niego żyje.
Na poziomie praktyki terapeutycznej pomocne mi są techniki zaczerpnięte od zespołu mediolańskiego, czyli pytania cyrkularne, hipotezowanie i neutralność. Używam też często technik z terapii narracyjnej np. pytania o wyjątki czy eksternalizację. To ostatnie podkreślam, ponieważ uczestnicząc w 2016 r. w Międzynarodowym Kongresie Terapii Narracyjnej w Barcelonie zauważyłem, jak wielu terapeutów narracyjnych uwydatniało swoją odrębność od terapii systemowej. Zresztą dbałość o słowa, ich znaczenie, dookreślenie jest charakterystyczna dla terapeutów systemowych rozumiejących, że podczas terapii posługujemy się językiem i uważność na słowa, kontekst, w którym są wypowiadane ma ogromne znaczenie.
M.K.: W przypadku niektórych problemów, jak zaburzenia odżywiania, terapia systemowa rodziny jest skuteczniejsza niż terapia indywidualna. Czemu zawdzięczamy jej skuteczność?
R.A.: Prawdopodobnie dlatego, że tzw. identyfikowanym pacjentem, używając terminologii terapeutów systemowych, jest najczęściej kilkunastoletnia dziewczyna, która próbuje wejść w dorosłość i jej to nie wychodzi. Pamiętam słowa 30- letniej pacjentki, która od 17. roku życia leczyła się z powodu jadłowstrętu psychicznego. Powiedziała ona, że teraz, po latach terapii wie, że anoreksja ją oszukała. Będąc nastolatką uwierzyła „słowom” anoreksji, które brzmiały „będziesz szczęśliwa w życiu, gdy będziesz chuda”. I dodała: ”przez cały czas byłam chuda, czasami bardzo chuda, ale teraz wiem, że wiele ważnych spraw przegapiłam”, „nie mam przyjaciół, chłopaka, mieszkam z rodzicami, nie pracuję. A gdy był czas aby zająć się tymi sprawami to najważniejsza była dla mnie moja chudość”, „i co z tego, że jestem chuda? Wcale nie czuję się szczęśliwa.”
Aby młoda dziewczyna nie wpadała w pułapkę zastawioną przez anoreksję wspieraną przez współczesną kulturę masową owładniętą kultem szczupłej sylwetki potrzebna jest pomoc rodziny. Ale czasami rodzina ma z tym kłopot, bo w jej historii są wydarzenia związane np. z niespodziewanymi utratami, które wzbudzają dużo lęku w rodzicach w związku z procesem odchodzenia młodej osoby z rodziny. Zbyt dużo troski, opieki płynącej ze strony rodziców nie zawsze jest dobrym rozwiązaniem. Helm Stierlin i Gunthard Weber napisali książkę nt. systemowej terapii rodzin i zaburzeń odżywiania a jej tytuł : ”Uwięzieni w miłości” oddaje wyżej opisaną trudność. Są oni zresztą autorami terminu „indywiduacja relacyjna”. Według nich w rodzinach, gdzie występuje problem anoreksji, proces indywiduacji relacyjnej został zahamowany. Zgodnie z tą koncepcją celem terapii byłoby odblokować ten proces.
M.K.: Z kolei aby mogło dojść do odblokowania, potrzebna jest współpraca całej rodziny?
R.A.: Tak, pięknie w sposób metaforyczny ujął to znany niemiecki terapeuta Kurt Ludewig, który mówił często podczas terapii, że rodzinę, gdzie występuje jadłowstręt psychiczny, odwiedził Dżin z lampy Aladyna, który początkowo był pomocny rodzinie, ale stał się nieposłuszny, nie chce już wrócić do swojej lampy i stopniowo przejął kontrolę nad życiem rodzinnym. Dlatego potrzeba jest sił wszystkich członków rodziny, aby z powrotem wepchnąć go do jego lampy. Bez udziału i wysiłków całej rodziny Dżin może zagościć się w niej na dobre, problem anoreksji stanie się przewlekły, a w skrajnych przypadkach może doprowadzić do śmierci pacjentki. Oczywiście należałoby też wspomnieć nazwisko Salvadora Minuchina, pioniera terapii rodzin, który pracował również z rodzinami, gdzie występował problem jadłowstrętu psychicznego i jako pierwszy zaproponował terapię rodzin jako pomocną metodę w terapii zaburzeń odżywiania.
M.K.: Od ubiegłego stulecia obserwujemy znaczny wzrost zachorowań na zaburzenia odżywiania, szczególnie w krajach zachodnich. Gdzie leżą przyczyny tego niebezpiecznego trendu?
R.A.: Myślę, że sporo niedobrego wnosi kultura masowa, a szczególnie przekaz medialny lansujący szczupłą sylwetkę w połączeniu z uprzedmiotowianiem kobiet. Za obecnością w mediach uśmiechniętych, szczupłych, „fajnych lasek”, o płaskich brzuchach i ciągle stosujących kolejną dietę cud, która pozwoliła w najbliższe lato pokazać się bez wstydu na plaży w bikini, stoją ogromne pieniądze środków publicznego przekazu. Dużo do myślenia daje przykład z wysp Fidżi, gdzie nie występowały zaburzenia odżywiania do 1995 roku, a tam mieszkające dziewczęta nie martwiły się ani o dietę, ani o masę ciała. W tym też roku wprowadzono do powszechnego odbioru telewizję. Już po trzech latach czyli w 1998 r. 11% dziewcząt wywoływało u siebie wymioty, 29% było zagrożonych występowaniem zaburzeń odżywiania, 69% stosowało ograniczenia żywieniowe w celu odchudzania się, a 74% czuło, że są „za grube”.
M.K.: W ramach Akredytowanego Kursu Psychoterapii prowadzi Pan blok zajęć poświęcony tej problematyce. Co według Pana jest najważniejsze w terapii zaburzeń odżywiania, aby proces leczenia zakończył się sukcesem?
R.A.: Moje doświadczenie kliniczne lekarza psychiatry, który przez kilkanaście lat pracował w oddziale psychiatrycznym w Klinice Psychiatrii Dzieci i Młodzieży w Poznaniu, nauczyło mnie, że w pracy terapeutycznej z dziewczętami, rodzinami z zaburzeniami odżywiania należy szczególnie w pierwszym etapie leczenia uwzględnić stan fizyczny pacjentki. Trzeba zadbać o zatrzymanie procesu chudnięcia i stopniowy powrót do zdrowego stylu odżywiania się czego przejawem będzie stopniowy wzrost masy ciała. Czasami udaje się to osiągnąć w ramach leczenia ambulatoryjnego często z udziałem współpracujących osób (lekarz, pediatra, dietetyk). Dopiero po stabilizacji wagi następuje właściwa praca terapeutyczna, której tematy wiążą się z problemami okresu adolescencji, które finalnie mają pomóc aby nastolatka mogła stopniowo „opuścić dom rodzinny bez poczucia winy”, jak to pięknie napisała prof. Irena Namysłowska w swojej książce o terapii rodzinnej.
M.K.: Terapia rodzin wydaje się być procesem niezwykle złożonym. Jakie umiejętności musi zdobyć kandydat na terapeutę rodzinnego?
R.A.: To bardzo ważne pytanie. Osoba ucząca się terapii rodzinnej musi się nauczyć patrzeć na rodzinę jako na pewną całość. Terapeuta systemowy powiedziałby, że należy spojrzeć na poszczególne osoby w rodzinie biorąc pod uwagę to, że tworzą one nową jakość czyli tworzą tzw. system rodzinny. Definicja systemu mówi, że system jako całość zachowuje się jakościowo inaczej niż suma jego poszczególnych elementów. Przekładając to na rodzinę moglibyśmy powiedzieć, że gdy spotykamy się z całą rodziną to poszczególni jej członkowie zachowują się w charakterystyczny, specyficzny dla tej rodziny sposób. Możemy zaobserwować określone wzorce interakcji pomiędzy poszczególnymi osobami lub podgrupami osób, widzimy specyficzną strukturę z jej granicami, hierarchią i koalicjami. Czyli można powiedzieć, że terapeuta rodzinny w odróżnieniu od terapeuty pracującego z indywidulaną osobą interesuje się tym wszystkim, co dzieje się pomiędzy osobami i kontekstem występowania problemów, a mało zwraca uwagę na właściwości intrapsychiczne poszczególnych osób w rodzinie. Dla terapeutów przyzwyczajonych do patrzenia na pacjenta przez pryzmat jest zaburzeń intarpsychicznych czasami stawanie się terapeutą rodzinnym jest nie lada wyzwaniem.
Dlatego na naszym kursie atestowanym w 80-godzinnym bloku wprowadzamy najważniejsze pojęcia przydatne w terapii rodzin a związane z przedstawieniem takich szkół terapeutycznych jak podejście strukturalne, komunikacyjne, zespół mediolański, a następnie przechodzimy do współczesnych szkół czerpiących z konstruktywizmu i konstrukcjonizmu społecznego czyli podejście narracyjne, zespół reflektujący czy podejście oparte na współpracy systemów językowych. Cały warsztat poświęcony jest też zastosowaniu genogramu, co pozwala zobaczyć rodzinę przez pryzmat przekazów transgeneracyjnych. Na dalszych latach kursu ta wiedza jest przekładana na praktyczne umiejętności pracy z rodzinami, gdzie występują takie problemy jak zaburzenia odżywiania, lęk, inne problemy psychosomatyczne czy ADHD lub zaburzenia zachowania. Ponieważ czasami terapia rodzin wymaga pracy z samymi rodzicami lub też pracy nad specyficznymi problemami w relacji małżeńskiej, w programie są też warsztaty poświęcone terapii małżeńskiej.
Dopełnieniem procesu stawania się terapeutą rodzinnym jest oczywiście superwizja jak i praca nad własną problematyką. W ramach kursu proponujemy 80 godzin grupowych zajęć pracy własnej , gdzie osoby uczące analizują swoje genogramy. Wydaje mi się, że nie można się stać dobry terapeutą rodzinnym bez refleksji nad swoją, osobistą historią rodzinną. Tak jak nie można być dobry psychoanalitykiem lub terapeutą psychodynamicznym bez refleksji nad swoimi procesami przeciwprzeniesieniowymi.
M.K.: Dziękujemy za rozmowę.
RAFAŁ ANTKOWIAK - Dr n. med. jest lekarzem psychiatrą, specjalistą psychiatrą dzieci i młodzieży, posiada certyfikat w zakresie terapii systemowej nadany przez Międzynarodowe Towarzystwo Terapii Systemowej (Heidelberg, Niemcy) oraz certyfikat psychoterapeuty i superwizora przyznany przez Sekcję Naukową Psychoterapii Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego. Ukończył dwuletnie międzynarodowe szkolenie z zakresu terapii ericksonowskiej w ZIST (Zentrum für die persönliche und berufliche Fortbildung in potentialorientierter Selbsterfahrung und Psychotherapie, Penzberg, Niemcy) oraz Curriculum nadane przez Polski Instytut Ericksonowski w Łodzi. Przez 15 lat pracował w Klinice Psychiatrii Dzieci i Młodzieży UM w Poznaniu. W swojej pracy integruje hipnoterapię ericksonowską i podejście systemowe. Specjalizuje się w terapii rodzin.
Były przewodniczący Sekcji Naukowej Psychoterapii Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego ( w latach 2010-2013).Kieruje Ośrodkiem Psychoterapii dla Dzieci, Młodzieży i Rodzin oraz Szkoleń Podyplomowych w Poznaniu.
Prowadzi profesjonalne kursy dla psychotrapeutów w ramach Akredytowanego Kursu Psychoterapii, który odbywa się we Wrocławiu, Poznaniu i Katowicach. Jest kierownikiem i organizatorem VI edycji kursu w Poznaniu, Szczegółowe informacje na temat kursu znajdą Państwo na stronie: http://wip-dzmr.poznan.pl/szkolenia/kurs-akredytowany/
M.K.: Dziękujemy za rozmowę.
RAFAŁ ANTKOWIAK - Dr n. med. jest lekarzem psychiatrą, specjalistą psychiatrą dzieci i młodzieży, posiada certyfikat w zakresie terapii systemowej nadany przez Międzynarodowe Towarzystwo Terapii Systemowej (Heidelberg, Niemcy) oraz certyfikat psychoterapeuty i superwizora przyznany przez Sekcję Naukową Psychoterapii Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego. Ukończył dwuletnie międzynarodowe szkolenie z zakresu terapii ericksonowskiej w ZIST (Zentrum für die persönliche und berufliche Fortbildung in potentialorientierter Selbsterfahrung und Psychotherapie, Penzberg, Niemcy) oraz Curriculum nadane przez Polski Instytut Ericksonowski w Łodzi. Przez 15 lat pracował w Klinice Psychiatrii Dzieci i Młodzieży UM w Poznaniu. W swojej pracy integruje hipnoterapię ericksonowską i podejście systemowe. Specjalizuje się w terapii rodzin.
Były przewodniczący Sekcji Naukowej Psychoterapii Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego ( w latach 2010-2013).Kieruje Ośrodkiem Psychoterapii dla Dzieci, Młodzieży i Rodzin oraz Szkoleń Podyplomowych w Poznaniu.
Prowadzi profesjonalne kursy dla psychotrapeutów w ramach Akredytowanego Kursu Psychoterapii, który odbywa się we Wrocławiu, Poznaniu i Katowicach. Jest kierownikiem i organizatorem VI edycji kursu w Poznaniu, Szczegółowe informacje na temat kursu znajdą Państwo na stronie: http://wip-dzmr.poznan.pl/szkolenia/kurs-akredytowany/