MP: „Nastolatek w domu” – na samo hasło serca dorosłych truchleją. Kojarzy się ono z jedną wielką Hiroszimą w domu. Powszechna opinia jest przecież niezbyt pochlebna – nastolatek pije, nie uczy się, nie szanuje autorytetów, pyskuje przy każdej okazji. Rozwydrzony kosmita. Nie jest to czasem egzotyzowanie tego wieku?
Czasem mam wrażenie, że rodzice sami straszą się różnymi opowieściami na temat okresu dojrzewania, nastolatków – dorabiając niejednokrotnie „gębę potwora”. Nie trudno wtedy „nakręcić” się emocjonalnie i nie widzieć już swojego dziecka, tylko „nastolatka w buncie”. Oczywiście, że w czasie dojrzewania dzieci kwestionują wszystko i wszystkich, eksperymentują, łamią, przekraczają. Tak, taki to czas kiedy zaczyna się proces budowania siebie na nowo, na swoich zasadach. To bardzo trudna próba dla rodziców.
Sama nie tak znowu dawno przypominając sobie swój okres buntu, miałam refleksję, że w okresie dojrzewania zafundowałam swoim rodzicom kilka lat naprawdę trudnego czasu – zażartowałam wtedy, że na ich miejscu „zamknęłabym siebie w szafie i wypuściła dopiero koło 18-tki”. Czasem mam wrażenie, że może to być kuszące dla niektórych rodziców.
Czasem mam wrażenie, że rodzice sami straszą się różnymi opowieściami na temat okresu dojrzewania, nastolatków – dorabiając niejednokrotnie „gębę potwora”. Nie trudno wtedy „nakręcić” się emocjonalnie i nie widzieć już swojego dziecka, tylko „nastolatka w buncie”. Oczywiście, że w czasie dojrzewania dzieci kwestionują wszystko i wszystkich, eksperymentują, łamią, przekraczają. Tak, taki to czas kiedy zaczyna się proces budowania siebie na nowo, na swoich zasadach. To bardzo trudna próba dla rodziców.
Sama nie tak znowu dawno przypominając sobie swój okres buntu, miałam refleksję, że w okresie dojrzewania zafundowałam swoim rodzicom kilka lat naprawdę trudnego czasu – zażartowałam wtedy, że na ich miejscu „zamknęłabym siebie w szafie i wypuściła dopiero koło 18-tki”. Czasem mam wrażenie, że może to być kuszące dla niektórych rodziców.
A poważnie, biorąc pod uwagę bardzo dynamiczne i duże zmiany w wyglądzie i zachowaniu dzieci w okresie dojrzewania, nie trudno pomylić się, że przede mną nie stoi moje dziecko - krzyczące, pogubione i wystraszone, które znam od urodzenia - tylko jakiś młody mężczyzna, który jest arogancki, wulgarny czy obcesowy. Trzeba pamiętać, że to, że nasze dziecko wygląda jak dorosły człowiek, wcale nie oznacza, że to dziecko jest dorosłe – to zaledwie dorastające dziecko.
Okres dojrzewania to jest taki czas w życiu kiedy dzieci doświadczają: ogromnych skoków hormonalnych i wahań nastrojów, kłopotów z koncentracją, trudności z akceptacją siebie, ogromnej niepewności kim są i kim chcą być. To czas lęków, wybuchów złości, smutku, napięć emocjonalnych, napięć i pobudzenia seksualnego.
To czas, kiedy zmienia się wszystko - dzieci czasem same nie poznają swojego ciała, nie panują nad nim i nie radzą sobie z nim.
Jasper Juul w swojej książce „Nastolatki. Kiedy kończy się wychowanie” bardzo trafnie pisze, że kiedy dzieci wchodzą w okres dojrzewania, rodzice orientują się, że to ostatni moment na wychowanie swoich dzieci. Chcą, zanim dzieci wyjdą z domu i wyruszą we własną podróż, jeszcze ostatni raz nauczyć wszystkiego tego, co niezbędne ich zdaniem w życiu. Jasper Juul zachęca rodziców nastolatków – a ja za nim – aby usiedli wygodnie w fotelu, spojrzeli na swoje dziecko jak na zjawisko i zaczęli podziwiać jakimi pięknymi ludźmi są.
MP: Często można usłyszeć od rodziców, że „ich dziecko na szczęście nie miało okresu buntu”. Psychologia natomiast ma jasny przekaz – brak buntu oznacza poważny powód do zmartwień. To znaczy, że dziecko nie przeszło poprawnie procesu indywiduacji, nie miało szansy odkrywać siebie. Dorastatnie to czas, w którym nastolatek potrzebuje pokazać rodzicom przysłowiowe rogi. Naprawdę powinno się niepokoić mając w domu spokojnego nastolatka, który nie sprawia problemów wychowawczych?
MP: Często można usłyszeć od rodziców, że „ich dziecko na szczęście nie miało okresu buntu”. Psychologia natomiast ma jasny przekaz – brak buntu oznacza poważny powód do zmartwień. To znaczy, że dziecko nie przeszło poprawnie procesu indywiduacji, nie miało szansy odkrywać siebie. Dorastatnie to czas, w którym nastolatek potrzebuje pokazać rodzicom przysłowiowe rogi. Naprawdę powinno się niepokoić mając w domu spokojnego nastolatka, który nie sprawia problemów wychowawczych?
Sprowadzanie buntu nastolatka w okresie dojrzewania do „problemów wychowawczych” jest nadmiernym uproszczeniem. Bunt w okresie dojrzewania to taka faza w rozwoju dzieci, podczas której dziecko rozpoczyna proces budowania swojej tożsamości – proces ten kończy się w momencie ukształtowania dorosłej osobowości człowieka.
Tzw. okres buntu jest niezbędny w rozwoju każdego człowieka, ponieważ dzięki niemu mamy siłę aby zakwestionować cały dotychczasowy świat, otaczającą rzeczywistość, wartości i zasady wpajane przez rodziców i inne ważne osoby, zburzyć to co jest i rozpocząć budowanie siebie przez siebie samego.
Dzięki temu, że nastolatek przejdzie okres buntu, jakkolwiek trudny dla rodziców, z domu w świat wychodzi ukształtowany mężczyzna lub kobieta. Takiej osobie łatwiej będzie zmierzyć się z wyzwaniami świata, do którego wchodzą odchodząc z domu.
MP: Wiek nastoletni to moment, w którym rodzice schodzą na drugi plan. Najważniejsi są wówczas znajomi. To z nimi młodzi chcą spędzać cały czas, to oni są wyrocznią dobra i zła, tego co fajne a co nie. Nagle okazuje się, że przyjaciółka jest lepszym kompanem na zakupy niż mama, a rozmowy z kumplem są ciekawsze niż z ojcem. Rodzice różnie to odbierają…. Jak wytłumaczyć rodzicom, że dziecko dalej ich potrzebuje, ale w innym wymiarze?
MP: Wiek nastoletni to moment, w którym rodzice schodzą na drugi plan. Najważniejsi są wówczas znajomi. To z nimi młodzi chcą spędzać cały czas, to oni są wyrocznią dobra i zła, tego co fajne a co nie. Nagle okazuje się, że przyjaciółka jest lepszym kompanem na zakupy niż mama, a rozmowy z kumplem są ciekawsze niż z ojcem. Rodzice różnie to odbierają…. Jak wytłumaczyć rodzicom, że dziecko dalej ich potrzebuje, ale w innym wymiarze?
Tak, czasem rodzic miesiącami może o czymś mówić swojemu dziecku, a wystarczy jedna rozmowa z kolegą czy koleżanką i dla dziecka staje się to oczywiste. To że dziecko kwestionuje, nie zgada się, kłóci, odrzuca, obraża czy nie rozmawia, nie oznacza, że nie kocha swoich rodziców. To, że nie mówi o wszystkich tajemnicach, nie oznacza, że nie ma zaufania. Po prostu dziecko potrzebuje już rówieśników w sprawach swoich tajemnic – rodzic nie ma możliwości być i rodzicem i najbliższym przyjacielem swojego nastoletniego dziecka – albo rodzic albo przyjaciel.
Dzieci w okresie dojrzewania potrzebują bardzo rodziców, potrzebują ich obecności, również emocjonalnej, poczucia bezpieczeństwa i stabilności (dla nastolatków to jest czas dużej destabilizacji), punktu odniesienia i ram – chociażby po to aby mieć przeciwko czemu się buntować. Tak jest ten świat zbudowany, dojrzewające dzieci się buntują, przekraczają granice i łamią zasady, a rodzice stawiają granicę i egzekwują zasady. Jakkolwiek to zabrzmi, kiedy jest „burza” w rodzinie, w której są dzieci w okresie dojrzewania, to wtedy można być spokojnym, że wszystko idzie tak, jak powinno.
MP: A co to może oznaczać, jeśli nastolatek się nie buntuje, jest spokojny, robi to co rodzice sugerują, idzie na wspólnie wybrane studia?
MP: A co to może oznaczać, jeśli nastolatek się nie buntuje, jest spokojny, robi to co rodzice sugerują, idzie na wspólnie wybrane studia?
Trudno jednoznacznie stawiać diagnozę, co to znaczy, że nastolatek się nie buntuje. Każda osoba przechodzi okres dojrzewania we własny, bardzo zindywidualizowany sposób. Dla jednego nastolatka buntem może być słuchanie muzyki, która irytuje rodziców czy eksperymentowanie z narkotykami, dla innych zapisanie się np. do ministrantów. Kluczem jest kwestionowanie wartości, które ważne są dla rodziców i innych dorosłych, zwłaszcza z najbliższego otoczenia, oraz doświadczanie nowych, nawet często ryzykownych zachowań.
Brak buntu może również oznaczać, że nastolatek nie ma przestrzeni, zwłaszcza przestrzeni emocjonalnej, ze strony rodziców do swobodnego rozwoju i kształtowania się osobowości. Nastolatek może nie mieć pozwolenia (wprost, bądź pośrednio, werbalnie lub niewerbalnie) do sprawdzania, doświadczania, eksperymentowania, swobody decydowania i samostanowienia o sobie, oczywiście w określonych ramach – adekwatnych do wieku i możliwości nastolatka.
MP: Pracuje Pani z młodzieżą jako psychoterapeuta. Z jakimi problemami rodzice przyprowadzają nastolatków? W jakich sytuacjach potrzebna jest terapia indywidualna, grupowa, a kiedy rodzinna?
Brak buntu może również oznaczać, że nastolatek nie ma przestrzeni, zwłaszcza przestrzeni emocjonalnej, ze strony rodziców do swobodnego rozwoju i kształtowania się osobowości. Nastolatek może nie mieć pozwolenia (wprost, bądź pośrednio, werbalnie lub niewerbalnie) do sprawdzania, doświadczania, eksperymentowania, swobody decydowania i samostanowienia o sobie, oczywiście w określonych ramach – adekwatnych do wieku i możliwości nastolatka.
MP: Pracuje Pani z młodzieżą jako psychoterapeuta. Z jakimi problemami rodzice przyprowadzają nastolatków? W jakich sytuacjach potrzebna jest terapia indywidualna, grupowa, a kiedy rodzinna?
Rodzice często kontaktują się i sięgają po wsparcie dla swojego dziecka w sytuacji, kiedy dochodzi do kryzysu, czasem załamania. Często są to sytuacje, kiedy dziecko przestaje radzić sobie z sytuacjami społecznymi, w relacjach z rówieśnikami, w szkole, przestaje jeść, izoluje się, a rodzice wyczerpali już swoje możliwości wspierania i pomocy dziecku.
Kiedy nastolatek potrzebuje wzmocnienia, dobrze sprawdza się na początek terapia indywidualna, ze wsparciem rodziców w środowisku zamieszkania. Często, po jakimś czasie korzystania z terapii indywidualnej, często bardzo pomocne jest włączenie terapii grupowej. Ta sprawdza się zwłaszcza w przypadku trudności w kontaktach społecznych, w relacjach z rówieśnikami. Terapia rodzinna potrzebna jest zawsze wtedy, kiedy trudności dziecka powiązane są z sytuacją rodzinną.
Oczywiście warto pamiętać, że trudności jakich doświadcza dziecko czy nastolatek, są zazwyczaj pewnego rodzaju znakiem tego, co dzieje się w rodzinie, czego w niej brak, jakich trudności doświadcza rodzina. Można powiedzieć, że trudności z jakimi zmaga się nastolatek, to zaledwie „dym z komina” domu.
Oczywiście warto pamiętać, że trudności jakich doświadcza dziecko czy nastolatek, są zazwyczaj pewnego rodzaju znakiem tego, co dzieje się w rodzinie, czego w niej brak, jakich trudności doświadcza rodzina. Można powiedzieć, że trudności z jakimi zmaga się nastolatek, to zaledwie „dym z komina” domu.
MP: Kiedy rodzic powinien zgłosić się na terapię z nastolatkiem, na jakie sygnały rodzice powinni być wyczuleni?
Kiedy dziecko samo chce pójść na terapię, to sygnał, że być może to już moment, w którym nastolatek nie potrafi sobie sam poradzić z trudnościami. Zdarza się bardzo rzadko, jednak bywa. Kiedy nastolatek sam sięga po tę formę wsparcia, nie należy tego lekceważyć. Konsultacja potrzebna jest gdy dziecko doświadcza poczucia bezradności, bezsilności w radzeniu sobie z trudnościami, a rodzice wyczerpali dostępne i możliwe dla nich formy wspierania swojego dziecka. Również gdy dziecko stosuje wobec siebie autoagresję: zadaje sobie rany, uderza ciałem w meble, ściany, tnie się. Konsultacja zawsze jest konieczna gdy pojawiają się myśli samobójcze, próby samobójcze, zaburzenia odżywiania, lęki, napady paniki, natręctwa.
Sygnałem dla rodziców powinno również być uzależnienie dziecka od gier, nadużywanie alkoholu, narkotyków. Czasem warto udać się na konsultację, kiedy dziecko przeżywa silne lęki i napięcie emocjonalne w związku ze szkołą, nie chce chodzić do szkoły – jednak w tym przypadku nie mam na myśli „nie chodzę do szkoły, bo szkołę i nauczycieli mam w nosie” tylko sytuację, w której dziecko unika szkoły z powodu trudności w relacjach z rówieśnikami, nauczycielami.
Warto sięgnąć po wsparcie, w sytuacji długotrwałego, co najmniej 6 miesięcy, obniżonego nastroju, braku apetytu, zaburzeń snu, izolowania się.
MP: Młodzież uważa, że „ nie gadają ze starymi, bo oni ich nie rozumieją”. Faktycznie wydaje się, że clue problemu tkwi w braku zrozumienia zarówno z jednej jak i z drugiej strony. Jak zatem rozmawiać by zrozumieć?
MP: Młodzież uważa, że „ nie gadają ze starymi, bo oni ich nie rozumieją”. Faktycznie wydaje się, że clue problemu tkwi w braku zrozumienia zarówno z jednej jak i z drugiej strony. Jak zatem rozmawiać by zrozumieć?
To co jest najistotniejsze, to szukanie drogi do dialogu i rozmowa. W dialogu dwóch osób nie jest najistotniejsze porozumienie, uzgodnienie wspólnego stanowiska, najistotniejsze jest „widzenie siebie wzajemnie”, tak aby nie tracić z oczu tego, co chce jedna osoba przekazać drugiej. Rozmowa może zakończyć się uzgodnieniem różnicy zdań, niezgodą co do jakieś sprawy, jednak to i tak jest o wiele bardziej wartościowe niż przekonywanie, namawianie czy zmuszanie do „jedynie słusznego poglądu”. Wtedy kończy się dialog, a zaczyna monolog.
Czasem po prostu warto wysłuchać dziecko, albo po prostu być obecnym, nie uciekać czy odsyłać do swojego pokoju, tylko towarzyszyć kiedy dziecko przeżywa i wyraża silne emocje. Warto aby rodzice otwarli się na swoje dzieci: przypomnieli sobie co przeżywali sami w tym okresie, co czuli, o czym myśleli, jak wiele lęku i złości, smutku i niepewności przeżywali w okresie dojrzewania. To zawsze pomaga aby spojrzeć na jakąś sprawę również z perspektywy dziecka, nie deprecjonując lub lekceważąc przeżycia i trudności dzieci. Rodzice jednocześnie pokazują (i uczą) swoim dzieciom jak można nawiązywać dialog, oglądać sprawę z różnych perspektyw – również swojego rozmówcy (a czasem przeciwnika w dyskusji).
Kiedy pojawiają się bardzo trudne rozmowy, konflikty, jednym ze sposób radzenia sobie (i pomagania w takiej rozmowie) to najpierw jest powtórzenie co osoba usłyszała przed chwilą od drugiej, ponieważ w emocjach łatwo o interpretację, a dopiero potem znalezienie odpowiedzi. Czasem w rozwiązywaniu problemów pomóc może np. metoda 6 kroków Thomasa Gordona opisana w jego książce „Wychowanie bez porażek”. Warto również przeczytać „Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały. Jak słuchać, żeby dzieci do nas mówiły” A. Faber i E. Mazlish.
MP: Co to jest metoda 6 kroków Gordona?
MP: Co to jest metoda 6 kroków Gordona?
Metoda Thomasa Gordona to sposób na wspólne wypracowywanie rozwiązań trudnych sytuacji. Zaletą tej metody jest po pierwsze zaangażowanie obydwu stron w rozwiązanie sprawy. Po drugie włączenie dziecka w szukanie rozwiązań umożliwia bardziej partnerską relację w tej sytuacji, co jest bardzo uzasadnione, biorąc pod uwagę, że w każdym konflikcie są dwie strony. Włączenie dziecka w rozwiązanie sytuacji umożliwia również bardziej skuteczne większe zaangażowanie nastolatka we współpracę, niż w sytuacji, kiedy odgórnie nakazuje się dziecku, co powinno zrobić.
6 kroków Gordona to:
6 kroków Gordona to:
1) Zidentyfikuj problem – ważne jest aby zadbać o miejsce i czas. Zadbaj o odpowiednie warunki, tak aby nikt nie przeszkadzał w tej rozmowie. Nie przeprowadzaj tej rozmowy bezpośrednio po zaistnieniu konfliktu, wystąpienia problemu, pozwól aby emocje trochę ostudziły się.
2) Wymyślcie jak najwięcej rozwiązań tego problemu – ważne, aby w tym kroku jako pierwsza rozpoczęła podawać pomysły osoba, która jest „na słabszej pozycji” – najpierw dziecko, potem rodzic. To jest etap, w którym należy znaleźć jak najwięcej rozwiązań.
3) Przedyskutujcie pomysły. Odrzućcie wszystkie pomysły, które komukolwiek nie odpowiadają – zostawcie trzy rozwiązania akceptowane przez obie strony.
4) Podejmijcie decyzję, które rozwiązanie - spośród trzech - zostanie wprowadzone w życie. Warunkiem jest zgoda i akceptacja wyboru tego rozwiązania przez obydwie strony.
5) Ustalcie szczegóły – co, kto, jak, kiedy? Należy opracować i uzgodnić szczegóły realizacji.
6) Sprawdźcie efekty i ewentualnie zweryfikujcie działanie. Jeżeli wybrane rozwiązanie nie zadziałało, tak jak się spodziewano, należy wrócić do pkt 3 i wybrać do realizacji inne, spośród 3 , a następnie powtórzyć krok 5 i 6.
Metoda ta jest nastawiona na współpracę i wspólne rozwiązywanie problemów. Często wnosi nową jakość i bliskość w relacje pomiędzy dziećmi a rodzicami, umożliwia twórcze znajdowanie rozwiązań, na które sami jako rodzice nigdy byśmy nie wpadli. Metodę można stosować nawet jeśli dziecko jest małe, ja sama mam doświadczenia stosowania tej metody z 3-letnim dzieckiem.
MP: To metoda zdecydowanie warta wykorzystania. Takie rozmowy mogą wprowadzić nową jakość do relacji rodzica i dziecka. Dziękujemy bardzo za rozmowę.
Rozmawiała z nami Izabela Butniewicz - Folusiak - certyfikowana terapeutka Gestalt i trenerka rozwoju osobistego, członek Instytutu Terapii Gestalt w Krakowie. Prowadzi psychoterapię indywidualną osób dorosłych i młodzieży oraz psychoterapię par. posiada wieloletnie doświadczenie w prowadzeniu treningów i warsztatów z zakresu psychoedukacji i rozwoju osobistego. Konsultantka GPO (Gestalt Practitioner in Organizations) – pracuje z organizacjami i zespołami w modalności Gestalt. Superwizuje zespoły, zarówno w obszarze poprawy jakości i komfortu pracy, jak również w obszarze wsparcia i radzenia sobie z trudnymi sytuacjami. (www.psychoterapia-spotkanie.pl)
MP: To metoda zdecydowanie warta wykorzystania. Takie rozmowy mogą wprowadzić nową jakość do relacji rodzica i dziecka. Dziękujemy bardzo za rozmowę.
Rozmawiała z nami Izabela Butniewicz - Folusiak - certyfikowana terapeutka Gestalt i trenerka rozwoju osobistego, członek Instytutu Terapii Gestalt w Krakowie. Prowadzi psychoterapię indywidualną osób dorosłych i młodzieży oraz psychoterapię par. posiada wieloletnie doświadczenie w prowadzeniu treningów i warsztatów z zakresu psychoedukacji i rozwoju osobistego. Konsultantka GPO (Gestalt Practitioner in Organizations) – pracuje z organizacjami i zespołami w modalności Gestalt. Superwizuje zespoły, zarówno w obszarze poprawy jakości i komfortu pracy, jak również w obszarze wsparcia i radzenia sobie z trudnymi sytuacjami. (www.psychoterapia-spotkanie.pl)